Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W szpitalu w Jeleniej Górze zarażono pacjentów żółtaczką typu C

Alina Gierak
Pracownicy stacji dializ twierdzą, że do zarażenia się wirusem C doszło tu po raz pierwszy
Pracownicy stacji dializ twierdzą, że do zarażenia się wirusem C doszło tu po raz pierwszy Paweł Miecznik
Pięciu pacjentów dializowanych w stacji Wojewódzkiego Centrum Szpitalnego Kotliny Jeleniogórskiej w Jeleniej Górze przy ul. Ogińskiego zaraziło się żółtaczką typu C. Wszyscy dializowani byli tej samej nocy na tej samej zmianie. Do zakażenia doszło latem ubiegłego roku. Sprawę bada Prokuratura Okręgowa w Legnicy. Śledztwo zostało właśnie przedłużone do 24 maja.

- Dotyczy narażenia chorych na poważny uszczerbek na zdrowiu oraz naruszenia procedur podawania leków - wyjaśnia Liliana Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Legnicy. To ona zajęła się sprawą, bo w prokuraturze jeleniogórskiej pracuje osoba związana rodzinnie z jednym z pracowników stacji dializ. Prokuratura Apelacyjna we Wrocławiu zadecydowała, że z tego względu wyjaśnieniem sprawy zajmą się śledczy w Legnicy.

Prokuraturę powiadomił Stanisław Woźniak, dyrektor jeleniogórskiego szpitala. Uczynił to natychmiast po ujawnieniu wyników badań wirusologicznych. Dializowani pacjenci są poddawani im raz na kwartał. Ta piątka wcześniej miała dobre wyniki. Nagle we wrześniu ubiegłego roku okazało się, że pacjenci dializowani na nocnej zmianie między 4 czerwca a 15 lipca są zarażeni żółtaczką typu C. Szpital natychmiast zgłosił to sanepidowi.

Dla pracowników stacji dializ te wyniki badań były szokiem. To pierwszy taki przypadek w ciągu 16 lat istnienia stacji.- Pod naszą stałą opieką znajduje się 78 pacjentów - mówi Ewa Horczak, lekarka pracująca w stacji dializ. Opiekują się nimi czterej lekarze, 23 pielęgniarki, salowe i pracownik zajmujący się sprzętem. Trzy razy w tygodniu chorzy stawiają się w stacji. Przed dializą są ważeni i badani. Raz w miesiącu mają badania analityczne krwi, a raz na kwartał badania wirusologiczne.

- Przypadki zakażeń podczas dializy zdarzają się niezmiernie rzadko - mówi Mirosław Mań-ka z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Osób Dializowanych.- Pacjenci muszą mieć zaufanie do personelu, jesteśmy niemal jak rodzina - dodaje. - Ale nie-prawidłowści mogą się zdarzyć wszędzie - przyznaje Mirosław Mańka.

Wojewódzkie Centrum Szpitalne Kotliny Jeleniogórskiej jako pierwsza placówka na Dolnym Śląsku otrzymało niedawno certyfikat uczestnictwa w Programie Zapobiegania Zakażeniom Szpitalnym. Jest to potwierdzenie wprowadzenia w placówce programu edukacyjnego oraz procedur zapobiegania zakażeniom szpitalnym. Dlaczego zatem doszło do zarażenia pacjentów?

Jedna z hipotez rozpatrywana przez prokuraturę zakłada, że kilku pacjentom podano tę samą ampułko-strzykawkę.

- Pozostałe ampułki mogły zostać zachowane na przykład w celu odsprzedaży - wyjaśnia prokurator Liliana Łukasiewicz. Śledczy badają także inne hipotezy, ale ta jest najbardziej prawdopodobna.

Chodzi o ampułkę erytropoetyny (skrót EPO), hormonu produkowanego w wątrobie i nerkach. Erytropoetyna jest stosowana jako lek u pacjentów chorujących na niewydolność nerek.

Jej działanie wykorzystywane jest, niezgodnie z prawem, także przez sportowców jako środek dopingowy. EPO podnosi utlenowanie krwi, przez co mięśnie są zdolne do zwiększonego wysiłku. EPO jest dostępne jedynie w leczeniu szpitalnym.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto