Jelenia Góra: Na czerwonym świetle złapano już 8,5 tys. kierowców

Strażnicy miejscy, którzy obsługują zamontowany na krzyżówce ulic Jana Pawła II i Sobieskiego, rejestrator przejazdu na czerwonym świetle, łapią się za głowy. Nie sądzili, że aż tylu kierujących naraża życie swoje i innych. Są to nie tylko zwykli kierowcy. Fotokomórka przyłapuje na czerwonym świetle: autobusy PKS, policyjne radiowozy i karetki pogotowia ratunkowego. - Ci kierowcy też muszą zapłacić mandaty, bo nie mają prawa lekceważyć świateł, jeśli nie jadą do wezwania na sygnale - mówi Artur Wilimek, rzecznik prasowy jeleniogórskiej straży miejskiej.

Strażnicy każdemu wlepiają po 300 zł. Choć codziennie czterech funkcjonariuszy zajmuje się wystawianiem kar, na razie udało się obrobić jedynie 2 tysiące wykroczeń. Górka nieobrobionych zdjęć rośnie w zastraszającym tempie. Codziennie przybywa od 20 do 50 nowych zdarzeń.

- Niektórzy z kierowców to już prawie nasi znajomi. Jedna pani w ciągu trzech dni zgromadziła trzy mandaty. Innemu panu udało się to samo w ciągu jednego dnia – mówi strażnik Artur Wilimek.

Samorząd Jeleniej Góry chce zamontować kolejne rejestratory na skrzyżowaniu ulicy Jana Pawła II z Grunwaldzką, to najbardziej ruchliwe miejsce w mieście. Dochodzi tam do wypadków. W październiku zderzyły się trzy auta, bo jeden z kierowców przejechał na czerwonym świetle. Urząd miejski chce podnieść poziom bezpieczeństwa, ale kolejne monitorowane skrzyżowanie, może też przynieść niebagatelne wpływy do budżetu. Za 8,5 tys. mandatów do miejskiej kasy trafi ponad 2,5 mln zł.

Kierowcy mają różne opinie na temat fotokomórek na skrzyżowaniach. Ci, których urządzenia nie sfotografowały uważają, że są potrzebne. Kierowcy, którzy dostali mandaty denerwują się, że muszą płacić. Choć i wśród nich są głosy, że fotokomórki mogą sprawić, że na ulicach będzie bezpieczniej.