– Trafiło wczoraj do nas szczenię lisa. Pojechaliśmy po nie (a właściwie zostaliśmy zawiezieni) dzięki zaangażowaniu i uprzejmości ludzi z „Kolei Dolnośląskich” – informuje Fundacja Ochrony Przyrody i Rozwoju Turystyki "Fopit-Gobi".
Zwierzę było tak wycieńczone, że garnęło się do ludzi, lis pomocy szukał w hali serwisowej Kolei Dolnośląskich w Miłkowicach.
– To właśnie stamtąd dostaliśmy pierwszy sygnał o potrzebie pomocy i stamtąd przyjechał po nas samochód, bo nasz byłby dostępny dopiero następnego dnia rano. Kilkutygodniowy lis najprawdopodobniej trafił na sidła zwane „żelazkiem”, czyli takie, którego zębate szczęki z ogromna siłą zaciskają się na nodze zwierzęcia. Młode kości i ogon naszego liska nie wytrzymał takiego uderzenia i cięcia. Lis z urwanym ogonem i obciętą nogą musiał się błąkać przez kilka dni. Świadczą o tym larwy much, które opanowały już gnijącą ranę - dodaje Fundacja FOPIT GOBI.
Lis to dzikie zwierzę i instynktownie unika ludzi, ale nie w tym przypadku. Zwierzę samo podeszło do rąk, jakby czuł, że może otrzymać pomoc od ludzi.
- Mieliśmy już takie doświadczenia, że ciężko ranne zwierzę samo szuka pomocy u człowieka - dodają członkowie Fundacji FOPIT GOBI.
Lisek został poddany leczeniu. Był wygłodzony i skrajnie wyczerpany. Wydawało się, że przeżyje. Niestety. Lis zmarł. To już druga ofiara kłusowników w tym miesiącu, która trafiła do Fundacji FOPIT GOBI.
Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?