18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Święto Niepodległości 2013. Jak mój dziadek Witold rozbrajał Niemców

Grażyna Antoniewicz
Powrót z konspiracyjnego zebrania, prawdopodobnie 1918 rok. Pierwszy z prawej Witold Warchlewski
Powrót z konspiracyjnego zebrania, prawdopodobnie 1918 rok. Pierwszy z prawej Witold Warchlewski Archiwum prywatne
Na stos, rzuciliśmy swój życia los, na stos! - zawsze wzruszam się, gdy słyszę słowa tej pieśni. A to za sprawą mojego dziadka Witolda Warchlewskiego. Był on peowiakiem, żołnierzem Wojska Polskiego i Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.

Maszerują strzelcy, maszerują, Karabiny błyszczą, szary strój, A przed nimi drzewa salutują Bo za naszą Polskę idą w bój! - śpiewali żołnierze Piłsudskiego...

To jedna z ulubionych piosenek mojego dziadka kapitana Wojska Polskiego Witolda Warchlewskiego. Dziadek miał piękny głos, więc kiedy tylko nadarzała się okazja, prosiliśmy, aby nam wnukom śpiewał piosenki legionowe. Czasem śpiewaliśmy razem z nim...

Raduje się serce,
raduje się dusza,
gdy pierwsza kadrowa
na wojenkę rusza.

Konspiracja

Witold Warchlewski urodził się 27 stycznia 1899 r. w majątku Lasoty. Jako uczeń płockiego gimnazjum w styczniu 1916 r. wstąpił do Polskiej Organizacji Wojskowej w II Okręgu Płockim.

Wśród niewielu rodzinnych zdjęć, które przetrwały wojenną zawieruchę, zachowała się fotografia trzech młodzieńców stojących z rowerami.

- Została zrobiona, gdy wasz dziadek był w ostatniej klasie gimnazjum - opowiada mama. - Konspiracyjne ćwiczenia wojskowe POW odbywały się w lesie. Młodzi ludzie właśnie wracają, ten pierwszy z prawej to mój tata, a wasz dziadek.

- W POW doszedłem do stopnia plutonowego i jako dowódca plutonu w listopadzie 1918 roku rozbrajałem Niemców w Płocku - tak zaczyna opis swojej służby wojskowej kapitan Witold Warchlewski.

W styczniu 1919 r. dziadek trafił do szkoły podoficerskiej w Warszawie, skąd został skierowany do Poznania, gdzie trwały walki o wyzwolenie miasta spod władzy Niemców.

Wicek zginął

- Wasz dziadek chciał jechać bronić oblężonego przez wojska ukraińskie Lwowa, ale wsiadł do niewłaściwego pociągu - opowiada mama. - Jego brat, star- szy o cztery lata Wicek, pociągu nie pomylił i dotarł do Lwowa. Walczył, zginął, został pocho-wany w bezimiennej mogile. I jak w jednej z najstarszych legionowych piosenek... Jasieńkowi nic nie trzeba już, Bo mu kwitną pąki białych róż, Tam pod jarem, gdzie w wojence padł, Wyrósł na mogile białej róży kwiat (Rozkwitały pąki białych róż).

Krzyż POW

Dziadek miał wiele ważnych odznaczeń, najbardziej jednak cenił Krzyż POW (nr 1441) nadany mu 6 sierpnia 1919 r. przez komendanta głównego POW Edwarda Rydza-Śmigłego i komendanta naczelnego Adama Koca.
Kiedy skończył rozbrajać Niemców w Poznaniu, razem z 14 Dywizją Wielkopolską wyruszył na front wschodni, aby walczyć z bolszewikami. Ponieważ znał język rosyjski, często pełnił rolę zwiadowcy. Pewnego razu poszedł do lasu podsłuchiwać wroga.

- Był koniec zimy, plucha, zapadał zmierzch - opowiadał. - Tamtego dnia miałem pecha. Rosjanie zauważyli mnie, schwytali. Rozmowa była krótka: - Szpieg. Rozstrzelać? Rozstrzelać! Dwóch poprowadziło mnie w głąb lasu nad rzekę, bo po co zakopywać, jak można wrzucić ciało do wody. Tylko jeden z Rosjan miał karabin. Niósł go na ramieniu, na sznurku. Doszliśmy do rzeki. Ten bez broni spytał, jakie mam ostatnie życzenie? - Chcę zapalić papierosa - odpowiedziałem. Podszedł do mnie, w rękawie kurtki miałem ukryty mały pistolet - belgijkę. Strzeliłem. Rzuciłem się do rzeki. Zanim ten drugi zdjął karabin z ramienia i wycelował, byłem już daleko. Potem długo przedzierałem się przez leśne mokradła - wspominał.

Święto Niepodległości 2013 na Pomorzu: Parady, konkursy, inscenizacje [PROGRAM]

Krzyż Walecznych

Dziadek brał udział w kampanii wschodniej aż do zakończenia wojny. Był dwukrotnie ranny. Został odznaczony Krzyżem Walecznych. Gdzie miało miejsce tamto zdarzenie, nigdy nie spytałam, chociaż mówił: Wnusiu, spisz moją historię. A miał co wspominać. Nie zdążyłam. Zostały okruchy pamięci, dokumenty, odznaczenia, furażerka i mundur, w którym przyjechał z Anglii w 1948 roku. A także sentyment do legionowych piosenek.

Diabli nadali

Moja babcia Stanisława Górska (wtedy jeszcze narzeczona dziadka) mieszkała na tej samej ulicy co poeta Władysław Broniewski - legionista, piłsudczyk, który o wydarzeniach z 11 listopada 1918 r. tak pisał:
"Wczoraj w nocy prawie nie spałem. Strzały, krzyki. O trzeciej Zenek przyjechał. Rano lecę do Koła. Niemcy bez broni - gdzie pojawią się z bronią, są natychmiast rozbrajani... A najważniejsza rzecz, że Komendant w niedzielę rano wrócił. Diabli mi nadali być całą noc na tańcach i zaspałem. Teraz chociaż wiadomo czego się trzymać. Cały gmach ucisku, dławiący kraj przez trzy lata, runął w ciągu jednego dnia... zniknęła gdzieś ta pycha żołdacka pruska - żołnierze zrywają bączki cesarskie i noszą czerwone wstążki. Nastrój wobec nich dość sympatyczny... Piszę przy akompaniamencie strzałów na Bielańskiej".

***
Polska Organizacja Wojskowa powstała z inicjatywy Józefa Piłsudskiego w sierpniu 1914 r. Jej zalążkiem były oddziały wojskowe Polskich Drużyn Strzeleckich i Związku Strzeleckiego. Działała tajnie. Początkowo bezimienna, od października 1914 r. zaczęła używać nazwy POW. W 1915 r. część członków POW weszła w skład Pierwszej Brygady Legionów Polskich. W 1917 r. POW przeszła do działalności konspiracyjnej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdansk.naszemiasto.pl Nasze Miasto