Jelenia Góra: Właściciele będą zmieniali zarządców domów

Władze miasta chcą bowiem wyprowadzić administrowanie budynkami, w których gmina nie ma 100-procentowego udziału do zewnętrznych firm.

Niektóre wspólnoty zdecydowały się na ten krok już dawno, bo nie jest to trudne (wystarczy podjąć uchwałę i wypowiedzieć umowę staremu zarządcy). Według mieszkańców, którzy wybrali jedną z działających na rynku licencjonowanych firm, współpraca z nimi jest dużo łatwiejsza, a ceny ich usług są zbliżone do stawek w gminnych jednostkach. Zwykle jest to 40-50 gr za każdy metr kwadratowy w budynku, ZGL od kilku lat inkasują od właścicieli po 47 gr.

By było taniej, można też samodzielnie zająć się zarządzaniem swoją własnością.
Według mieszkańców ponad 100-letniej kamienicy przy ulicy Pocztowej to najlepszy sposób. Wcześniej ich budynkiem zarządzał ZGL. Później przetestowali dwie firmy zewnętrze.

- Na rynku działają na pewno dobre firmy, ale my nie mieliśmy szczęścia i na taką nie trafiliśmy. Uznaliśmy, że sami najlepiej zadbamy o swój budynek - mówi Zygmunt Klimowicz z zarządu wspólnoty.

Teraz planują remonty, szukają wykonawców, dbają o czystość na klatce schodowej i o zapłacenie rachunków za prąd i wywóz śmieci. Z gminą współpracują, bo miasto nadal jest właścicielem sześciu mieszkań w ich domu. Gdy wymieniali drzwi, remontowali dach lub instalowali domofon, gmina dokładała do rachunku swój udział.

Zygmunt Klimowicz (z zawodu ekonomista) przyznaje jednak, że samodzielny zarząd nieruchomością nie jest łatwy. Nie każdy podoła tym obowiązkom. W ich kamienicy szczęśliwie złożyło się, że jego sąsiedzi zawodowo zajmują się budownictwem lub finansami. Jest więc kogo się poradzić.

Budynek przy Pocztowej to wzorowo działająca wspólnota. Nie we wszystkich domach jest taka atmosfera. W Jeleniej Górze jest nawet budynek, którym administrują dwie wzajemnie się zwalczające firmy. Skonfliktowani mieszkańcy za zarządcę uznają jedną lub drugą stronę. Sprawę, kto powinien zarządzać domem, będzie musiał rozstrzygnąć sąd.

ZGL administrują obecnie około tysiącem wspólnot. Na pewno nie wszystkie jednocześnie zrezygnują z ich usług. Według wiceprezydenta Jerzego Lenarda, ma to być proces stopniowy. Stopniowo z pracy w gminnych jednostkach będą rezygnowali pracownicy dotąd zatrudnieni przy obsłudze wspólnot. Niektórzy z nich już zakładają własne firmy i wchodzą na rynek zarządców nieruchomości.