Przypomnijmy. W poniedziałek Prokuratura Rejonowa w Świdnicy wszczęła śledztwo dotyczące śmierci 33-letniego Igora, który 5 maja zmarł na tyłach szpitala Latawiec w Świdnicy. Dzień wcześniej mężczyznę na Szpitalny Oddział Ratunkowy przywiozła karetka pogotowia. Uskarżał się na ból w klatce piersiowej. Mówił, że kilka dni wcześniej został uderzony gałęzią drzewa.
Jak relacjonuje prokurator rejonowy Marek Rusin, zmarły 4 maja rano (około godziny 7.00) trafił na Szpitalny Oddział Ratunkowy, gdzie wykonano mu badania płuc i żeber oraz zlecono kolejne. Czekał na nie w kolejce. Bardzo długo... Około godziny 13.30 opuścił szpital. Nie wiadomo dlaczego. Dopiero następnego dnia po godzinie 14.00 jego zwłoki znaleziono w zagajniku za szpitalem.
Znajomi 33-latka twierdzą, że mężczyzna opuścił szpital, bo był w bardzo złym stanie i nie był świadomy tego co robi.- Skonał pod szpitalem, bo nikt się nim nie zainteresował - mówią wprost.
Szpital broni się, że 33-latek odmawiał leczenia i podpisał stosowne dokumenty.
Czy tak było naprawdę ma wyjaśnić prokuratura. Śledztwo dotyczy narażenia pacjenta na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia przez personel medyczny, poprzez nieudzielenie należytej pomocy medycznej oraz dopuszczenie do opuszczenia szpitala.
- Zabezpieczyliśmy już dokumentację medyczną oraz zapis z monitoringu - podkreśla prokurator Rusin.
Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?