Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sarna konała przez trzy dni w męczarniach

Administrator Oborniki.NaszeMiasto.pl
Dzikie zwierzę przez trzy dni zdychało przy drodze w Kowanówku. Sarna miała połamane nogi i nie mogła się bronić przed drapieżnikami. Pomoc od powołanych do tego instytucji nie przyszła na czas

Dzikie zwierzę przez trzy dni zdychało w krzakach nie opodal zespołu szkół w Kowanówku. Sarna nie mogła się poruszać, ponieważ miała złamane dwie nogi. Mieszkańcy wsi widząc cierpiące zwierzę prosili o wsparcie powołanych w tym celu instytucji. Pomoc jednak przyszła za późno, bo dopiero po tygodniu. Wówczas to strażnicy miejscy mogli jedynie zabrać rozszarpane zwłoki zwierzęcia.

- To kolega opowiedział mi o leżącym w lesie dzikim zwierzęciu. Był on przekonany, że sarna nie żyje, była skulona i leżała w trawie. Gdy tam pojechałem, okazało się, że zwierzę ma tylko złamane nogi i nie może się poruszać - relacjonuje mieszkaniec Kowanówka.
Widząca cierpienie zwierzęcia pomocy szukali również inni mieszkańcy - Pospiesznie wykręciłam w telefonie komórkowym numer 112, połączono mnie z policją. Tam uzyskałam informację, że mam o sytuacji poinformować straż miejską - wspomina mieszkanka Kowanówka.

Straż miejska sprawą się jednak nie zajęła, każąc kobiecie skontaktować się z nadleśnictwem. Nadleśnictwo również odmówiło pomocy i poleciło powiatowego inspektora weterynarii. Odbijanie piłeczki pomiędzy policją, strażą miejską, nadleśnictwem i inspektorem weterynarii skończyło się tragicznie dla zwierzęcia. Sarna skonała w męczarniach.

Podążając śladem mieszkańców szukających pomocy dla dzikiej sarny, postanowiliśmy zapytać dlaczego i kto skazał na cierpienie bezbronne zwierzę. Zadzwoniliśmy na komendę policji w Obornikach. Podczas rozmowy telefonicznej dyżurny poinformował nas, że zwierzę powinno zostać usunięte z lasu, jednak to nie należy do ich zadań. - Sprawę przekażemy straży miejskiej, która powinna się tym zająć. Natomiast o potrzebującym pomocy żywym zwierzęciu wcześniej nic nie słyszeliśmy - twierdzi policjant.

Przejdź na następną stronę...

Kilka minut później w lesie w Kowanówku pojawili się strażnicy miejscy. Widząc rozszarpane ciało sarny, zdecydowali się na podjęcie dalszych kroków. - Za chwilę podjedziemy tutaj innym samochodem, włożymy zwierzę do czarnego worka i zawieziemy do chłodni na terenie schroniska - poinformowali nas przedstawiciele straży miejskiej. Jednak o żywej i potrzebującej pomocy sarnie tu również nikt nie słyszał. W obornickim nadleśnictwie zapewniono nas, że nasz telefon jest pierwszym sygnałem, który do nich wpłynął.

Nieco inaczej sprawa wyglądała w powiatowym inspektoracie weterynarii, gdzie poinformowano nas, że pomoc leśnemu zwierzęciu nie leży w kompetencji placówki. - Usunięcie martwego zwierzęcia jest zadaniem gminy - usłyszeliśmy w słuchawce telefonu.

Do kogo więc się zgłosić, by pomóc zdychającemu zwierzęciu? Trudno na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Przedstawiciele wszystkich instytucji, z którymi rozmawialiśmy byli niezwykle zgodni w jednej kwestii. W przypadkach jak ten, który opisujemy należy niezwłocznie interweniować i... skontaktować się z kimś innym.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na oborniki.naszemiasto.pl Nasze Miasto