Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wilk choć pod ochroną, wcale nie jest bezpieczny ZDJĘCIA, FILM

Rafał Święcki
Martwego wilka znaleziono w lesie w rejonie Brunowa w powiecie lwóweckim. Zwierzę zaplątało się w kłusownicze sidła. Sprawą zajęła się policja i straż leśna, ale to mało prawdopodobne by ustalili, kto rozstawił wnyki, by zdobyć dziczyznę. Drapieżnik musiał umierać w męczarniach, bo nie mógł uwolnić się z drucianej pętli.

To kolejne doniesienie o wilkach, które zasiedlają coraz szersze obszary leśne Dolnego Ślaska. Z Borów Dolnośląskich (populacja: 50 osobników) wędrują m.in. w Karkonosze, gdzie udało się ostatnio sfotografować jednego z osobników. Ich obecność potwierdzono także pod Wrocławiem, gdzie w Kostomłotach samochód potrącił 2-3 letniego samca.

- Takich spotkań z wilkami będzie coraz więcej, bo kończy się okres, kiedy w polskich lasach praktycznie nie było drapieżników. Powinniśmy się do tego przyzwyczajać – uważa dr Sabina Pierużek-Nowak – prezes Stowarzyszenia dla Natury „Wilk”.

Przypadki potrącenia wilków przez samochody są zwykle zgłaszane, bo ludzie traktują to wciąż jako coś niezwykłego. - Ta liczba zgłoszeń rośnie. O ile w 2015 roku otrzymaliśmy informacje o zabiciu na drogach 20 wilków, to w roku ubiegłym dotarło do nas 50 takich sygnałów – dodaje dr Pierużek-Nowak.

Młode 2-letnie osobniki, po osiągnięciu dojrzałości odłączają się od grup, w których się wychowały. Wyruszają w długą, często kilkuset, a nawet tysiąckilometrową wędrówkę, w poszukiwaniu partnera i miejsca do osiedlania.
- Młode wilki giną najczęściej. Młody wiek rządzi się swoimi prawami, więc bywają one nierozważne. Poza tym nie znają sieci dróg w nowych miejscach i nie potrafią ich bezpiecznie pokonywać – tłumaczy specjalista.
Innym zagrożeniem dla wilków są myśliwi i kłusownicy. Zwierzęta często wpadają w powszechne w lasach wnyki. Ostatnio w Borach Dolnośląskich naukowcy monitorujący populację przy użyciu fotopułapek zarejestrowali poważnie rannego wilka.
- Zdołał zerwać drut, ale prawie odciął mu on łapę. Widać było, że zwierzę jest wychudzone i ogromnie cierpi. Nie możemy mu w żaden sposób pomóc, bo wytropienie go jest teraz niemożliwe – mówi dr Sabina Pierużek-Nowak.

Inna samica, by uwolnić się z wnyków odgryzła sobie łapę. Gdy po raz kolejny weszła w sidła, drut rozerwał jej brzuch. Przyrodnikom udało się ją odnaleźć, ale było już zbyt późno na pomoc.

Wilk choć pod ochroną, wcale nie jest bezpieczny

Myśliwi traktują wilki jak konkurentów. Strzelają do nich, choć te drapieżniki są w Polsce od 1998 r. pod całkowitą ochroną. Naukowcy rejestrują zwierzęta z przestrzelonymi łapami. Padłe sztuki bada się wykrywaczami metalu, bo zdarzało się, że pod skórą zwierząt tkwiły pociski ze starych postrzałów. Analiza balistyczna pomaga nie raz ustalić tożsamość myśliwych.

Specjaliści podkreślają, że wilk nie jest zagrożeniem dla człowieka. Gdy ma nasz widok zwierzę nie cofa się, nie jest to objaw agresji. - Wilki są ciekawskie. Widzą mniej ostro niż ludzie, potrzebują więcej czasu na ocenę, z jakim obiektem mają do czynienia. Zwykle czekają aż do ich nozdrzy dotrze nasz zapach, a potem odchodzą – wyjaśniają. Mimo to wokół wilków buduje się atmosferę zagrożenia. Do mediów trafiały np. nagrania wilków w pobliżu Zielonej Góry, które w rzeczywistości zarejestrowano w Stanach Zjednoczonych. Przyrodnikom udało się wykryć, że są to „fake newsy”.

Odradzającą się populację wilka szacuje się w Polsce na ok. 1500 osobników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto