Zdrojowy Teatr Animacji. Recenzja z przedstawienia Królewskiego wróbla

Zdrojowy Teatr Animacji
Opowieść oparta na japońskiej baśni mówi nam o znanych prawdach: należy być dobrym dla słabszych, nie krzywdzić innych, każdemu dać kolejną szansę. Znacie to? Oczywiście, bo to zestaw zachowań obowiązkowy w bajce ( i w życiu).

Realizatorom najnowszego przedstawienia w Zdrojowym Teatrze Animacji w Jeleniej Górze udało się przekazać te prawdy w sposób nienachalny i bardzo poetycki. Zrozumiały dla dzieci i odebrany z zainteresowaniem przez dorosłych. Dziadek ratuje wróbelka. Babcia traktuje go źle i ptaszek odlatuje. Dziadek wyrusza z domu, by odszukać wróbla i go przeprosić za zachowanie żony. Po drodze spotyka demony i smoka. Wychodzi cało z ich rąk, bo pomaga mu spryt i zioła, na których zna się, jak nikt inny.

Autorką adaptacji starej japońskiej baśni jest Izumi Yoshida, studentka PWSFTViT w Łodzi na Wydziale Operatorskim i Realizacji Telewizyjnej. To jej debiut. Ona także jest autorką wizualizacji towarzyszących przedstawieniu. Niektóre przypominają ryciny japońskie ze szczytami gór. Inne bardzo kolorowe kreskówki z japońskiej telewizji. Uzupełniają akcję, którą ożywiają także piosenki (autorem muzyki jest Tomasz Walczak). Piosenka z refrenem: „Jest źle, a będzie jeszcze gorzej”, ma szansę stać się prawdziwym przebojem. Spektakl zrealizowany jest w starej japońskiej technice Bunraku. Przed przedstawieniem można było przeczytać, że wymaga ona od aktorów znakomitej techniki i wielu prób. Po obejrzeniu sztuki jest już wiadomo, na czym polega trudność pokazania ciężkich kroków dziadka i stawiającej drobne kroczki babci. Dorośli docenią z pewnością staranność i pracę aktorów, dzieci wczują się w atmosferę sztuki.

Waldemar Wolański, reżyser przedstawienia, wybitny specjalista techniki Bunraku, zadbał o detale, co sprawia, że w pamięci widzów zostaje japońskość przedstawienia. Uśś.... kłaniamy się, składając ręce. Szczegóły, które nie tylko grają, ale mogą być znakomitym pretekstem do rozmowy z dzieckiem o innej kulturze i kraju. To najlepsza szkoła dydaktyki. Zachwycają w tym spektaklu lalki i scenografia. Jej autorką jest Joanna Hrk, która stworzyła prosty, nastrojowy dom z papieru ryżowego,piękną czerwoną demonicę, nieco strasznych smoka oraz demona mokradeł. Jej dziadek jest poważny i dobry, a babcia na oko widać, że zołzowata. W finale jednak i ona pokazuje, że ma dobre serce. „Królewski wróbel” to sprawdzian dla aktorów. Animacja dużych lalek (z jedną pracują trzy osoby) wymaga zgrania, precyzji i dobrego warsztatu. Dorota Fluder, Lidia Lisowicz, Katarzyna Morawska, Jacek Maksimowicz, Tadeusz Ksiądzyna oraz Sylwester Kupertych spisali się świetnie.
Alina Gierak

Zdrojowy teatr Animacji. Dzwońcie po bilety

"Królewskiego wróbla" możecie obejrzeć 17, 18, 24 i 27 czerwca o 10. Bilety są po 20 zł.
Dla naszych Czytelników mamy podwójne bezpłatne zaproszenia. Dzwońcie do naszej redakcji pod nr tel. 75 75 220 80.