Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

EDUKACJA Ściąganie to oszustwo

Marta Wróbel i Anna Fluder (Radio RAM)
Rozmowa z prof. Bogusławem Fiedorem, rektorem Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. Panie Profesorze, jak to jest z tym kryzysem? Z uporem maniaka będę lansował tezę, że w Polsce kryzysu na razie nie ma.

Rozmowa z prof. Bogusławem Fiedorem, rektorem Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.

Panie Profesorze, jak to jest z tym kryzysem?

Z uporem maniaka będę lansował tezę, że w Polsce kryzysu na razie nie ma. Nie żyjemy na bezludnej wyspie, a kryzys ma charakter globalny, ale daleko nam do głębokiej recesji. Nie da się wykluczyć, że w najbliższym czasie w Polsce wzrośnie o kilka procent bezrobocie, ale nie grozi nam hiperinflacja i masowa utrata miejsc pracy. Jeśli media będą zniechęcać ludzi do inwestowania i kupowania, nakręcą samospełniającą się przepowiednię. I wtedy rzeczywiście dopadnie nas kryzys. A tak, lekka recesja, przynajmniej u nas, nie powinna potrwać dłużej niż dwa lata.

Uff, to nas Pan Profesor uspokoił. A kto u Pana w domu trzyma kasę?

Żona, oczywiście. Podział pracy wygląda tak, że ja zarabiam, a ona wydaje. Ma wolną rękę, ale jest osobą rozsądną. Uważam, że w kochającym się małżeństwie nie powinno być osobnych kont bankowych. My sobie ufamy od ponad 35 lat.

A na co Pan wydaje najwięcej pieniędzy?

Na sztukę. Kolekcjonuję obrazy i grafikę. Starą wrocławską grafikę kupuję w galerii państwa Horszowskich, gdzie mam nawet rabat, lub w antykwariacie Daes. Z oczywistych względów nie chciałbym mówić o rozmiarze mojej kolekcji.

Nie tylko sztukę kupuje Pan we Wrocławiu. Tutaj też zaczęła się pasja Pana Profesora do nauk ścisłych.

Rzeczywiście: tu się urodziłem i tu wszystko się zaczęło. Dzieciństwo spędziłem z rodzicami i dwiema siostrami na Biskupinie. Ojciec był budowlańcem, a mama głównie zajmowała się domem. A uzdolniony matematycznie byłem zawsze. Jednak wiedziałem, że inżyniera ze mnie nie będzie, a zawsze interesowały mnie też kwestie społeczne, więc wybrałem kierunek, który nazywał się nachylenie matematyczno-ekonomiczne, na ówczesnej Akademii Ekonomicznej. Od pierwszego roku wiedziałem, że chcę być naukowcem, a nie pracować w jakimś zakładzie lub instytucji. Prócz ekonomii zawsze też interesowałem się polityką. Wygrywałem konkursy wiedzy politycznej. Ale była też inna pasja: sport. Na studiach na poważnie uprawiałem lekkoatletykę: biegi krótkie, skok w dal i trójskok. Zdarzyło mi się być nawet mistrzem Dolnego Śląska młodzików w biegu na 300 metrów. Grałem też w koszykówkę.

Zawsze Pan taki porządny?

Wychodzę z założenia, że jeśli się coś robi, trzeba do tego podejść poważnie. O studiach na AWF-ie nie myślałem, ale do dziś uprawiam sport, kiedy tylko mam czas. Ostatnio, podczas wakacji z żoną w Egipcie, codziennie starałem się przepływać do dwóch kilometrów.

Ma Pan Profesor czas na sen? Przecież pełni Pan 26 różnych funkcji!

To prawda, ostatnio tyle naliczyłem. Są akademickie, społeczne i publiczne. Niedawno doszła mi kolejna: Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich wydelegowała mnie jako swojego przedstawiciela do Rady Europy. A wracając do sportu, jestem też prezesem Akademickiego Związku Sportowego we Wrocławiu. Muszę znaleźć czas na sen. Zwykle śpię siedem godzin. Poza tym mam dobre geny - dziadek umarł w wieku 97 lat, mama ma 85 i wciąż jest samodzielna, jej mama i siostry też dożywały sędziwego wieku.

Dalej śni Pan Profesor na Biskupinie?

Dziś śnię z Ołtaszyna. To tam mieszkam z żoną i bardzo sobie to chwalę. Okolica piękna, no i mam bardzo dobry dojazd do pracy.

Czyli korki nie są problemem.

Nie, ale nawet gdyby były, nie zastanawiałbym się nad nimi, bo do pracy jeżdżę jako pasażer. Posiadanie służbowego samochodu z kierowcą to jeden z niewielu przywilejów rektora publicznej uczelni. Nauczyłem się nawet pracować w samochodzie z laptopem na kolanach.

Lubi Pan podróże?

Rocznie przemierzam średnio 50 tys. kilometrów. Bardzo lubię. Byłem w wielu częściach świata, ale moim miejscem sentymentalnym jest niemiecka Westfalia. Spędziłem trzy wspaniałe lata na uniwersytecie w Münster. Mam tam wciąż wielu przyjaciół. Czasem mówię nawet, że w połowie jestem münsterczykiem. Duże wrażenie zrobiły na mnie też Stany Zjednoczone i Szanghaj w Chinach z dzielnicą Pudong, która posiada specjalną strefę ekonomiczną i przy której nawet Manhattan blednie. Przy okazji wspomnę, że orientacja w terenie nie jest moją najmocniejszą stroną. (śmiech)

Ale na uczelni się Pan nie gubi?

Nie. Choć placówka jest spora i przyznam, że nie byłem jeszcze we wszystkich jej pomieszczeniach.

A prezydenta Kaczyńskiego, który był u Was ostatnio, po budynku Pan oprowadził?

Niestety, nie było czasu. Jego pobyt był bardzo precyzyjnie zaplanowany. Prezydent wszędzie chodził z osobami z Kancelarii. Porozmawialiśmy krótką chwilę. Powiedziałem mu, że z mojej grupy studenckiej wywodzi się czterech tytularnych profesorów, a on na to, że z jego grupy nie ma ani jednego. (śmiech)

Według studentów Pana uczelni jest Pan najbardziej przyjaznym z profesorów Uniwersytetu Ekonomicznego. Tak napisali w anonimowej ankiecie.

Naprawdę? Bardzo mi miło. Tym bardziej że nie pozwalam im ściągać, bo uważam to za oszustwo. Ja po prostu lubię swoich studentów.

Prof. dr hab. Bogusław Fiedor
Ma 53 lata. Od 1 września 2005 roku rektor wrocławskiego Uniwersytetu Ekonomicznego. Autor ok. 360 publikacji naukowych, 22 książek i monografii z dziedziny ekonomii. Specjalizuje się w ekonomii środowiska, historii myśli ekonomicznej i mikroekonomi. Wrocławianin od urodzenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dolnoslaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto