Proboszcz Artur Kaproń bohaterem dokumentu z międzynarodowymi wyróżnieniami
Księdza Artura znają absolwenci z liceum im. Braci Śniadeckich i wierni z parafii św. Bonifacego w Zgorzelcu. To były początki posługi kapłańskiej dzisiejszego proboszcza z parafii pw. Św. Maksymiliana Marii Kolbe w Osiecznicy, który w przygranicznym mieście nie tylko głosił kazania, ale ćwiczył się w podnoszeniu ciężarów.
- Chodziłem na siłownię miejską w Zespole Szkół im. Emilii Plater i na starą halę Turowa, ale moje zainteresowanie kulturystyką miało swoje początki jeszcze przed podjęciem decyzji o pójściu do seminarium. I kiedy już się tam znalazłem to w czasie tzw. „przechadzek” brałem torbę sportową i szedłem na trening. - tłumaczy ksiądz Artur Kaproń.
Proboszcz pochodzi z Legnicy i już od najmłodszych lat ćwiczył sztuki walki. Pod okiem Jacka Ruska trenował karate, a w czasach licealnych dał się namówić kuzynowi na wspólny trening na siłowni.
- Kuzyn chciał, żebym mu towarzyszył i go wspierał, ale w niedługim czasie on się „zwinął”, a ja zostałem na siłowni sam i od tego momentu mija właśnie 30 lat. - dodaje ksiądz Kaproń.
Proboszcz uczestniczył w zawodach kulturystycznych
Ksiądz brał też udział w zawodach kulturystycznych, podczas których ich uczestnicy, po wielomiesięcznych przygotowaniach, prezentują swoją sylwetkę. Udział w konkursie budził kontrowersje, a decyzją biskupa Zbigniewa Kiernikowskiego od 2017 roku nie może już uczestniczyć w zawodach. Proboszcz winę bierze na siebie, tłumacząc że w tamtym czasie źle to rozegrał, bo nie porozmawiał ze swoim przełożonym, a jego wystąpienie w telewizji zostało zmanipulowane.
- Nie wszyscy rozumieją, że pewne dyscypliny sportowe mają swój strój. W kulturystyce to są slipki i nic poza tym. W koloratce nie wystąpię, bo nie pokażę swojej muskulatury, nad którą pracowałem. Samo dbanie o tężyznę fizyczną nie budzi niczyjego sprzeciwu. Nigdy to nie był też mój priorytet, bo zdecydowanie jest nim kapłaństwo. Kulturystyka jest pasją, ale poświęcam jej do dwóch godzin dziennie, maksymalnie 5 dni w tygodniu. Na co dzień jestem przede wszystkim proboszczem i uczę w szkole. Reakcja biskupa w 2017 roku była adekwatna do tego, co się wówczas zadziało. Nie mógł przejść obok tego, co wyemitowała telewizja obojętnie i ja go rozumiem. - wyjaśnia ksiądz Kaproń.
Film Szymona Wasylowa powstał nieco później, a następca biskupa Kiernikowskiego nie miał zastrzeżeń w kwestii udziału proboszcza Kapronia w dokumencie pt. „Ile waży krzyż”. Zapytaliśmy księdza, jak radzi sobie z popularnością.
- Robię swoje. To dzieło Szymona, a ja jestem tylko głównym bohaterem. Księdzem, ale też człowiekiem, który współtworzy rzeczywistość i pokazuje, że warto dbać o swoją kondycję i szanować swoje ciało. Nie namawiam nikogo do ekstremalnej kulturystyki, ale dbałość o tężyznę fizyczną.- dodaje proboszcz Kaproń.
W Bolesławcu "rośnie" nam drugi Kieślowski?
Szymon Wasylów jako świetny dokumentalista dał się poznać po emisji filmów: Ten, który się słoniom nie kłaniał oraz Mury Mówią. „Ile waży krzyż” to kolejny film jego autorstwa. Dokument o księdzu Arturze wygrał dwa festiwale: Scarab Short Film Festival oraz Lens Fame i znalazł się wśród finalistów VIVA Film Festival w Bośni i Hercegowinie.
- To pierwszy mój film, który wpisał się w ramy festiwalowe. Był krótki i skupiał się wokół jednej, ciekawej postaci. Myślę, że dlatego został dostrzeżony. - opowiada nam reżyser.
Właściciel Red Film Production działa na co dzień w branży komercyjnej i ostatnio realizował duży projekt dla firmy IKEA, ale nie ukrywa, że dokumenty to coś, co lubi robić najbardziej. Wygrane w festiwalach utwierdziły go też w przekonaniu, że jest na dobrej drodze.
- Długo się tym zajmuje i staram się rozwijać. Do tej pory myślałem, że dużo jeszcze muszę się uczyć. I nie zamierzam z tego rezygnować, ale zaczynam czuć, że to właściwe miejsce, że mam jakąś „wczutę w temat”. - dodaje Wasylów.
Zobaczcie zdjęcia z realizacji filmu i spotkania zorganizowanego w Bolesławcu.
Tu możecie obejrzeć też cały film.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?