Jest to historia chłopca imieniem Victor, który postanawia wskrzesić swojego tragicznie zmarłego... psa Korka. Na wzór doktora Frankensteina wkręca w truchło śruby, mając nadzieję, że ożywi je piorun. Zanim jednak do tego dojdzie, w szkole Victora pojawi się nowy nauczyciel fizyki. Pan Rzykruski jest niebywale zdolnym, lekko szalonym naukowcem.
Swoją pierwszą lekcją o wyładowaniach atmosferycznych wprawia klasę w osłupienie. Staje się mentorem Victora. To z jego powodu dzieciaki naprawdę chcą się bardzo wykazać, robiąc swoje projekty na konkurs fizyczny. Swoją drogą, klasa Victora jest zbiorem niesamowitych indywiduuów (jakże by mogło być inaczej u Burtona?).
W tej grupie spotykamy m.in. garbatego chłopca łaknącego sławy, zdolnego skośnookiego, barczystego chłopaka o powłóczystym spojrzeniu i dziwną dziewczynkę z upiornymi oczami.
Ta ostatnia niechcący wydaje na Victora wyrok, gdy mówi mu, że jej kot, pan Pusiaczek, zrobił kupkę w kształcie pierwszej litery jego imienia - według niej to omen. I faktycznie, niedługo później chłopiec jest zmuszony spróbować ożywić swojego psa. Cały film trzyma w napięciu. Jest świetną czarną komedią, a w drugiej części doskonałym horrorem.
Uwaga. Choć to film animowany, to nie radzę zabierać na niego małych dzieci. Na "Frankenweenie" nie powinny się wybierać też te starsze, które mają słabe nerwy. Film miejscami przeraża. Nasze bardziej wrażliwe pociechy mogłyby wybiec z kinowej sali z płaczem.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?