Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Grzechy w lesie

Elżbieta Socha
Czego nam nie wolno robić na łonie natury Okres wakacyjnych urlopów dobiega wprawdzie końca, jednak weekend to także czas wypoczynku. Najlepiej, gdy można go spędzić z dala od wielkomiejskiego gwaru.

Czego nam nie wolno robić na łonie natury

Okres wakacyjnych urlopów dobiega wprawdzie końca, jednak weekend to także czas wypoczynku. Najlepiej, gdy można go spędzić z dala od wielkomiejskiego gwaru. Ale nawet wyjeżdżając do lasu czy nad rzekę, trzeba pamiętać, że wszędzie obowiązują jakieś zasady. Za ich łamanie możemy zostać ukarani

Nieważne, gdzie się wybierzemy na sobotnio-niedzielny relaks. Jeżeli zależy nam na kontakcie z przyrodą, zostawmy odwiedzane miejsca w stanie nienaruszonym. Takim, by po nas mógł tu zawitać ktoś inny i – jak my – miał się czym zachwycać. Zabierzmy ze sobą „wyprodukowane” na pikniku śmieci – butelki, puszki po napojach, reklamówki z papierkami po kanapkach. Jeśli nie po to, by chronić środowisko naturalne, to z obawy przed karą. Bo zaśmiecanie środowiska stanowi wykroczenie, za które w taryfikatorze mandatów przewidzianee jest 50 zł grzywny.

Pożary bory trawią
Grzechem głównym człowieka wobec lasu jest pożar. Bo to głównie my (pomijając nieliczne przypadki uderzenia pioruna) jesteśmy sprawcami ognia w takim miejscu. W ubiegłym roku na Dolnym Śląsku lasy płonęły 501 razy.
– Obowiązuje w nich bezwzględny zakaz rozpalania ognisk, zabronione jest też korzystanie z otwartego ognia, a nawet palenie papierosów – mówi brygadier Andrzej Szcześniak z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej. – Za rozniecenie ogniska grozi mandat do 500 zł. Także wtedy, gdy będzie ono pod lasem, ale bliżej niż 100 metrów od ściany drzew.

Pogwizdując cicho czasem
Leśna droga to nie szosa, a polanka wśród drzew – nie pole namiotowe. Nie wjeżdżamy tam samochodem ani skuterem. Nawet konno możemy bór przemierzać tylko trasą wyznaczoną przez nadleśniczego. Odpoczynek? Tak, ale również jedynie w miejscach przeznaczonych do parkowania lub na biwak. Nie hałasujemy, nie rozgarniamy ściółki leśnej, nie niszczymy gniazd, mrowisk, nor.
Wolno nam natomiast jechać rowerem, spacerować, zbierać grzyby czy jagody, podśpiewywać – byle nie za głośno. Pamiętajmy jednak, że są rejony, gdzie mamy bezwzględny zakaz wstępu. To m.in. tereny upraw (drzewa do 4 lat i mniejsze niż 4 m), powierzchnie doświadczalne, połacie zagrożone erozją.
– Okresowe zakazy wstępu wprowadzane są wtedy, gdy z powodu suszy występuje duże lub bardzo duże zagrożenie pożarem – mówi Tadeusz Włodarczyk z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu. – Obecnie na Dolnym Śląsku takiego zagrożenia nie ma nigdzie.

W góry, miły bracie
Koniec lata i początek jesieni to okres, gdy bardziej niż w innych porach roku zaludniają się górskie szlaki. Zakazy, poza obowiązkiem zachowania dla własnego dobra ostrożności, są podobne do tych, które obowiązują w lesie.
Są i inne, mające raczej charakter przestróg, ale warto ich przestrzegać, by nie musiało interweniować Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe.
Przed wyjściem na trasę, zawsze sprawdzamy prognozę pogody. Nawet wtedy, gdy na niebie nie widać ani chmurki. W górach bowiem załamanie aury następuje nagle. Musimy o tym pamiętać, ustalając trasę i kompletując ekwipunek, w tym także strój. Nie chodzimy w góry pojedynczo. Wychodząc na szlak, zostawiamy informację, gdzie się wybieramy, którędy i z kim zamierzamy wędrować oraz kiedy planujemy powrót. Niezbędna na drogę jest apteczka i (w odpowiednich ilościach) napoje, coś do jedzenia, czekolada. Przyda się telefon komórkowy – w razie kłopotów będzie jak wezwać pomoc. Przede wszystkim jednak, gdy został ogłoszony komunikat zakazujący górskich wycieczek (bo np. nadciąga burza albo ze względu na zagrożenie lawinowe), rezygnujmy z wyprawy. Choćby to miała być ostatnia tego roku. •

Turysta i woda
Zanim wypłyniesz
Musisz poznać znaki żeglugowe. Tam, gdzie ustawiony jest zakaz przejścia (czerwona prostokątna tablica z białym pasem pośrodku), nie wpływamy nawet kajakiem.
* Kajakiem. Każda z osób musi mieć kamizelkę ratunkową lub (jedno na dwoje) koło ratunkowe.
* Motorówką. Jeśli moc silnika przekracza pięć koni mechanicznych, konieczne są uprawnienia:
* przy pojemności silnika do 1000 cm sześć
– patent sternika motorowodnego;
* przy pojemności większej – starszego sternika motorowodnego.
* Skuterem wodnym. Pływać nim może jedynie posiadacz patentu sternika.
Korzystanie ze sprzętu bez wymaganych uprawnień traktowane jest tak samo, jak kierowanie samochodem bez prawa jazdy
– w najlepszym razie mandatem. Nawet do 500 zł.
Z dala od śluzy
Jeżeli wypoczywamy na strzeżonym kąpielisku, o wszelkich nakazach i zakazach dowiemy się z obowiązującego tam regulaminu. Gdy nie będziemy ich przestrzegać, nie zareagujemy
też na uwagę gospodarza ośrodka czy ratownika, mogą oni wezwać policję lub straż miejską, a wtedy mandat murowany.
* Wybierając się nad rzekę, staw czy jezioro, sami musimy zadbać o bezpieczeństwo.
Nie tylko swoje i swoich najbliższych.
Także tych, którzy przyjdą tu później.
To jeden z powodów, dla których na ogólnodostępnych wodach obowiązuje zakaz mycia samochodów, psów, bydła.
Nie wszędzie też wolno się kąpać, a już na pewno zakazane jest to przy urządzeniach hydrotechnicznych: w porcie, na przystani, przy śluzie lub jazie.
* Kąpiel w Odrze odradzamy, bo choć w wielu miejscach nie ma znaków zakazu, po rzece pływają statki – mówi sierż. sztab. Tomasz Turoń z Komisariatu Wodnego Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. – Ale nawet tam, gdzie takiego zagrożenia nie ma, ani na moment nie wolno spuszczać z oczu pluskających się dzieci.

Spacerkiem po wałach
Wchodzenie do wody po alkoholu to akt wręcz samobójczy. Niestety, wystarczy jedno piwo,
by lekki rausz zakłócił nam zdolność właściwej oceny sytuacji. Funkcjonariusze są wtedy nieubłagani – niefrasobliwy pływak ląduje w izbie wytrzeźwień. Jeżdżenie po wałach przeciwpowodziowych samochodem, motocyklem czy quadem (czterokołowcem) jest zabronione.
Wjazd dopuszczalny jest jedynie w miejscach wyznaczonych, odpowiednio utwardzonych i oznakowanych.
Nie przestrzegając tego zakazu, narażamy się na 200-złotowy mandat. Dla rowerzysty kontroler jest zwykle bardziej wyrozumiały, zresztą odpowiednio przebudowane wały są coraz częściej przystosowane do jazdy na rowerze. Nie są one natomiast miejscem wypasu bydła.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Grzechy w lesie - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto