FLESZ - Wyższe stopy procentowe, co to oznacza?
Radości nie było końca. Marcelek Kubala po ośmiomiesięcznym, pobycie w Stanach Zjednoczonych wrócił z rodzicami do rodzinnego domu w Jadownikach. Chłopiec przeszedł w klinice w Chicago przeszczep fragmentu wątroby, której dawcą był jego tata. Na szczęście, wszystko poszło zgodnie z planem i chłopiec czuje się o wiele lepiej niż przed operacją.
Chicago żegnało Marcelka deszczową i wietrzną pogodą. Była niedziela 24 października. Samolot wystartował około godziny 22.30 miejscowego czasu. Wylot był opóźniony z powodu trudnych warunków atmosferycznych. Mimo to, pierwsze dwie godziny lotu były mało komfortowe ze względu na ciągłe turbulencje.
- Marcel bardzo dzielnie to zniósł, grzecznie siedział na kolanach żony. Reszta lotu była bardzo spokojna i przyjemna. Większość czasu Marcelek spał - wspomina Tomasz Kubala, tata chłopca.
Gdy 25 października o godzinie 14 samolot wylądował na lotnisku w Balicach, a dwie godziny później cała rodzina była już w Jadownikach. Na lotnisku na Marcelka czekali już dziadkowie, którzy przygotowali specjalne powitanie w domu rodzinnym. Były kolorowe balony i napisy: „Witajcie w domu”.
Ze względów epidemicznych, państwo Kubalowie musieli przejść kwarantannę, która skończyła się w minioną środę. Po niej możliwe były spotkania z pozostałą częścią rodziny, m.in. dziadkami ze strony mamy Marcelka.
- Marcelek bardzo dobrze się czuje jest szczęśliwy, że jest w domu z całą rodziną. Większość czasu spędza z dziadkami - uśmiecha się tata chłopca.
Już po powrocie do domu Marcelek obchodził swoje trzecie urodziny. W sobotę 30 października była okazja do świętowania w gronie domowników, nie zabrakło również tortu.
Pierwsze upragnione dziecko
Karolina i Tomasz Kubalowie starali się o dziecko 8 lat. Ich upragniony synek urodził się 28 października 2018 roku jako skrajny wcześniak - w 25 tygodniu ciąży. Ważył zaledwie 900 gram.
Przez pierwszy miesiąc oddech małego Marcelka był sztucznie podtrzymywany. Niestety, tak wczesny poród spowodował u dziecka wiele poważnych chorób: wrodzone zapalenie płuc, posocznicę, odmę opłucnową, martwicze zapalenie jelit, cholestazę, a nawet na padaczkę i ciężką chorobę oczu (retinopatia). Dodatkowo w czasie jednego z pobytów w szpitalu złapał infekcję, w wyniku której pogorszyły się parametry wątroby - stwierdzono niedrożność dróg żółciowych. Mimo przeprowadzonej operacji ich usunięcia i połączenia jelita z wątrobą, u chłopca stwierdzono marskość wątroby i konieczny okazał się jej przeszczep.
Ponieważ w Polsce chłopiec został zdyskwalifikowany, rodzice zdecydowali się zawalczyć o życie chłopca i rozpoczęli zbiórkę pieniędzy na transplantację za granicą. Udało się znaleźć klinikę w Stanach Zjednoczonych, która specjalizuje się w takich operacjach. Choć kwota 8 milionów złotych wydawała się kosmiczna, dzięki wysiłkom tysięcy osób udało się ją zebrać w ciągu trzech miesięcy.
Przeszczep przeprowadzono w Lurie Children’s Hospital w Chicago w nocy z 31 marca. Dawcą fragmentu wątroby był tata Marcelka. W USA udało się zdiagnozować wadę wzroku chłopca i dopasować dla niego okulary. Tamtejsi lekarze zdecydowali też o odstawieniu leku na padaczkę, ponieważ ostatnio chłopiec nie miewa już napadów.
Kontynuacja leczenia i rehabilitacji
W najbliższych dniach państwo Kubalowie wybierają się do Centrum Zdrowa Dziecka w Warszawie, gdzie ich syn przyjmie dożylnie kolejną dawkę leku, zapobiegającego ponownemu zapaleniu płuc. Paradoksalnie, to lekarze z tej placówki zdyskwalifikowali Marcelka z przeszczepu wątroby z powodów neurologicznych i podejrzenia niepełnosprawności.
Kwestą dni jest też ponowne wdrożenie rehabilitacji. - Marcelek z powodu wcześniactwa ma problemy neurologiczne, opóźniony rozwój, jeszcze nie siedzi i nie mówi, lecz wszystko rozumie - wyjaśnia ojciec.
Na razie nie wiadomo, czy zebrana suma wystarczy na opłacenie operacji i późniejszego wielomiesięcznego leczenia w USA. - Czekamy na ostateczne rozliczenie leczenia. Może to jeszcze potrwać kilka miesięcy. Żona nie wraca do pracy, ponieważ Marcelek wymaga stałej opieki i codziennej rehabilitacji. Ja natomiast będę musiał znaleźć nową pracę - mówi Tomasz Kubala.
Wciąż można wspierać leczenie i rehabilitację chłopca poprzez wpłaty na konto: 94 1750 0012 0000 0000 2068 7444 (tytułem: Darowizna na rzecz Marcela Kubali).
Rodzice Marcelka pomagają również w zbiórce pieniędzy na leczenie niespełna 2-letniej Leyli Robak z Bogucic (gm. Bochnia), chorej na SMA. Na jej leczenie potrzeba 8 milionów złotych. Na Facebooku działa grupa „Armia Marcelka Kubali dla Leyli”, zrzeszająca ponad 36,2 tysięcy osób. Są w niej wystawiane rozmaite licytacje.
- Staramy się, jak tylko możemy pomagać innym dzieciom, ponieważ doskonale wiemy, jak ważna jest pomoc innych ludzi w walce z chorobą, zwłaszcza gdy trzeba zebrać ogromne pieniądze, by mieć szansę na wygranie tej walki.
- Bochnia. Gala Laureatów 14. Festiwalu Piosenki "Integracja malowana dźwiękiem"
- Bochnia. Jakub Kuszlik zdobył IV miejsce w Konkursie Chopinowskim
- Ujazd. Wypadek busa i ciągnika, jedna osoba nie żyje, kilkunastu rannych
- Mieszkańcy rozżaleni na kolej za nowy dworzec PKP w Biadolinach k. Tarnowa [ZDJĘCIA]
- Mała Leyla spod Bochni cierpi na rdzeniowy zanik mięśni, trzeba 9 mln zł na leczenie
Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ
Bądź na bieżąco i obserwuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?