Na szpitalny oddział ratunkowy w Szpitalu Wielospecjalistycznym w Jaworznie trafia o wiele więcej pacjentów, niż jest to konieczne. Tak twierdzą lekarze pracujący na SOR-ze. Podają, że w ciągu tego roku na izbę przyjęć zgłosiło się ponad 24 tysiące osób, z czego aż 12 tysięcy z opieki medycznej mogło skorzystać w inny sposób niż za pośrednictwem oddziału ratunkowego. Taka sytuacja miała miejsce także w 2008, 2009 i 2010 roku (tymczasem w 2007 roku takich pacjentów było o wiele mniej, bo 3,5 tysiąca). Pacjenci nie wymagali natychmiastowej pomocy i nie zostali przyjęci do szpitala. Po wstępnej diagnozie i badaniu przez specjalistów trafili z powrotem do poradni lub na oddział szpitalny.
- Tacy pacjenci obciążają szpital finansowo i z roku na rok SOR brnie w długi. A tak być nie powinno. Zgodnie z ustawą o ratownictwie medycznym, na szpitalny oddział ratunkowy powinny trafiać osoby z bezpośrednim zagrożeniem zdrowia i życia - mówi Ireneusz Wójcik, ordynator Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. - Praktyka jest zupełnie inna i wciąż przyjmujemy pacjentów, którzy nie zostali odpowiednio przebadani przez swoich lekarzy pierwszego kontaktu. A to właśnie do nich należy określenie, o ile pacjentowi nie grozi bezpośrednie zagrożenie zdrowia i życia, co pacjentowi dolega, skierowanie go na odpowiednie badania lub do specjalisty. Tymczasem lekarze POZ odsyłają pacjentów na izbę przyjęć i dopiero my stwierdzamy, co się dzieje. Często okazuje się, że dolegliwości nie są groźne, a pacjent powinien leczyć się ambulatoryjnie - tłumaczy lekarz.
Według przepisów, pacjent, który trafia na oddział, powinien posiadać skierowanie wraz z rozpoznaniem podpartym stosownymi badaniami.
- Gdyby pacjenci mieli takie skierowania, na SOR trafiałoby ich mniej - zastanawia się lekarz. Antidotum nie ma. Chyba że zmieniłyby się przepisy. - Na przykład w ten sposób, aby SOR-y mogły ściągać od ośrodków zdrowia należności, w razie gdyby na oddział ratunkowy lekarze POZ-u odsyłali niepotrzebnie pacjentów, którzy nie wymagają pierwszej pomocy - sugeruje Wójcik.
Obawia się, że jeśli tak dalej pójdzie i do SOR- nadal będą ściągać pacjenci, oddział po prostu zbankrutuje.
Jest jeszcze inne źródło napływu pacjentów. Na SOR zgłaszają się bowiem też tacy pacjenci, którzy nie chcą czekać na wizytę u specjalisty w długich kolejkach, które ustawiają się w ośrodkach zdrowia. A często czekają nawet kilka miesięcy. W takiej sytuacji znalazła się m.in. pani Małgorzata z Podłęża, która czekała na wizytę u chirurga ponad dwa tygodnie. - Tymczasem ból w nodze nasilał się coraz bardziej. Nie wytrzymałam i poszłam do szpitala. Zostałam odesłana z kwitkiem - skarży się nasza Czytelniczka.
QUEEN OF THE WORLD NATALIA WESOŁOWSKA [SESJA SPECJALNA]
NAJLEPSZE PREZENTY POD CHOINKĘ - PORADNIK DZ [ZDJĘCIA I CENY] - ZOBACZ KONIECZNIE
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?