Jelenia Góra: Mecz Polska - Holandia przerwany. Wysiadło zasilanie na stadionie ZDJĘCIA

Fatum ciąży nad jeleniogórskim stadionem na ul. Złotniczej. Ostatni wtorkowy mecz kobiecych reprezentacji piłkarskich Polski i Holandii został przerwany po pierwszej połowie. Wysiadło zasilanie całego obiektu i przygasło oświetlenie boiska. Nie udało się naprawić awarii.
Zasilanie zepsuło się, gdy sędzia główna odgwizdała zakończenie pierwszej połowy spotkania, po której reprezentacja Polski schodziła do szatni z prowadzeniem 1:0. Przygasły lampy oświetlające murawę. Wyłączyły się też inne urządzenia elektryczne na całym obiekcie.

Pracownicy spółki Termy Cieplickie - gospodarza stadionu, próbowali przez kilkadziesiąt minut bezskutecznie zlokalizować przyczynę awarii. Przełączono zasilanie na zapasowy obwód, bo obiekt ma zdublowane zasilanie.

Nie udało się jednak przywrócić pełnej mocy lamp oświetlających boisko. Gasły przy podkręceniu ich na 100 procent. Działały jedynie na 75 procent mocy. Sędzia główna uznała, że jest zbyt ciemno, by kontynuować mecz.
Po przerwaniu meczu setki zawiedzionych kibiców musiało opuścić stadion. Awarię usunięto dopiero w środę popołudniu.

- Do usterki doszło poza stadionem i trybuną, w miejscu złączenia nowej instalacji ze starą w części hotelowej. Awarii uległ tzw. stycznik, który po prostu się zużył. Zwarcie spowodowało wybicie bezpieczników w trafostacji. To była na tyle poważna awaria, że nie można jej było usunąć jej podczas meczu – mówi Miłosz Sajnog wiceprezes spółki Termy Cieplickie.

Przedstawiciele spółki Termy Cieplickie zapewniają, że skrupulatnie przygotowywali się do meczu. Automatyka jest nowa, bo montowano ją podczas ostatniej modernizacji. Ich zdaniem nigdy wcześniej nie było problemów z zasilaniem. Wspominają, że jakiś czas temu zwarcie spowodował ślimak, który wszedł do jednej ze skrzynek elektrycznych. - Dlatego przed meczem sprawdzaliśmy między innymi wszystkie skrzynki - mówi wiceprezes Miłosz Sajnog.

Według dziennikarza sportowego i kibica Piotra Kubana, organizatorzy meczu mieli zwykłego pecha.
- Nikt w Jeleniej Górze nie ma doświadczenia w organizacji dużych imprez sportowych. Nie było kiedy, się tego nauczyć. Dotąd takich imprez w mieście nie było – tłumaczy Kuban. - Szkoda, że pierwsze duże wydarzenie kończy się taką wpadką, bo pewnie kolejnych długo nie będzie – dodaje.

Klapa, którą zakończył się mecz, z pewnością sprawi, że piłkarskie władze, planując ważne spotkania, na długo zapomną o stadionie na Złotniczej. Stanie się tak, bez względu kto ponosi winę za tę awarię. Polski Związek Piłki Nożnej, po doświadczeniach w Jeleniej Górze będzie w przyszłości wymagał zabezpieczenia meczy rezerwowym generatorem prądu.

Z pecha prześladującego stadion kpią już internauci, którzy proponują by zmienić jego nazwę. Wśród propozycji jest stadion „No Lamp Nou”. To nawiązanie do słynnego stadionu piłkarskiego w Barcelonie „Camp Nou”.

Problemy na zmodernizowanym dwa lata temu (za 16,3 mln zł) stadionie sprawia też murawa. Wielokrotnie odwoływano mecze, ponieważ po opadach drenaż nie odprowadzał wody. Instalację poprawiano, wezwano też specjalistów od utrzymania trawy. Mimo tych zabiegów woda nadal spływa wolno.