Jelenia Góra: Zarzuty dla Marcina O., który spowodował wybuch w Cieplicach

Prokurator postawił zarzuty 31-letniemu Marcinowi O. z Jeleniej Góry. W jego mieszkaniu w Cieplicach, w miniony czwartek, doszło do eksplozji. Prokuratura oskarży go o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa eksplozji materiałów wybuchowych zagrażającej życiu i zdrowiu wielu osób oraz o nielegalne wytwarzanie i posiadanie substancji wybuchowych. Jeleniogórzaninowi grozi do 8 lat więzienia. Na razie został tymczasowo aresztowany przez sąd na trzy miesiące.

- Marcin O. przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia – mówi prokurator Robert Tomankiewicz naczelnik Wydziału Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej we Wrocławiu.

- W jego mieszkaniu znaleźliśmy co najmniej 40 kg substancji wybuchowej oraz stałe i płynne komponenty do jej produkcji. W ocenie biegłego, gdyby doszło do eksplozji wszystkich zgromadzonych tam substancji, budynek z pewnością w całości zostałby zburzony, a zasięg rażenia wybuchu mógłby wynosić pół kilometra – dodaje Tomankiewicz
Prokurata ze względu na dobro śledztwa nie informuje jakiego typu substancję produkował Marcin O. Nie zdradza też w jakim celu uruchomił jej produkcję.

W nocy z czwartek na piątek doszło do wybuchu w budynku na ul. Cieplickiej w Jeleniej Górze. Niegroźnie ranny w rękę został 31-letni mężczyzna, który wywołał eksplozję. W jego mieszkaniu policja znalazła skład materiałów wybuchowych. Ewakuowano 4 rodziny mieszkające w budynku. Rano zarządzono ewakuację ponad 400 osób z okolicznych budynków położonych w 200 metrowej strefie wybuchu. Wezwano też policjantów ze specjalnej grupy pirotechnicznej. Służby zabezpieczały dowody i opróżniały mieszkanie ze zgromadzonych w nim niebezpiecznych materiałów.

- Domownicy twierdzili, że wybuchła butla z gazem, ale wykluczyliśmy tę wersję – mówi podinspektor Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji.
Nad ranem 65-letnia właścicielka mieszkania, matka 31-latka, w rozmowie z nami nadal utrzymywała, że próbowała włączyć kuchenkę i doszło do wybuchu.
- Nie widziałam, żeby syn coś przyrządzał – zapewniała Elżbieta O.
W mieszkaniu działało domowe laboratorium, w którym produkowano materiały wybuchowe. 31-latek to osoba znana policji, w przeszłości był notowany za rozboje i inne przestępstwa.