Jak uratować Park Rady Europy?
Porozumienie Koalicji Obywatelskiej, ruchów miejskich i gdyńskiej lewicy przedstawiło pomysł na to, jak uratować Park Rady Europy i zdradzili pomysł na nową przestrzeń zieloną w mieście. Koncepcje te zostały przedstawione na konferencji prasowej we wtorek, 5 marca.
- Polityka wobec zieleni w Gdyni nie jest konsekwentna. Tak było w przypadku terenów po basenach na Polance Redłowskiej, które prezydent Szczurek był zdeterminowany sprzedać. Pierwszymi, którzy zbierali podpisy pod petycją przeciw temu pomysłowi, byli obecni dziś w naszym porozumieniu aktywiści - przypominał Tadeusz Szemiot z Koalicji Obywatelskiej. Wskazał też, że podobne losy czekały Park Rady Europy. - Teren miasto mogło wykupić od spadkobierców dawnych właścicieli, gdy przegrało sprawy w sądzie, ale uznało, że je na to nie stać. Stać za to było lokalnego dewelopera, który skupił już 80 procent udziałów parku, a Urząd Miasta pracuje nad planem miejscowym, który wprowadzi tu funkcje oczekiwane przez nowego właściciela. I nie będzie to park - podkreślał.
Zdaniem kandydata KO, sprawa odkupienia parku jest już z góry przegrana. Jest jednak sposób, aby Park Rady Europy nie tylko został na mapie Gdyni, ale także się powiększył. Dokonać można tego na dwa sposoby.
ZOBACZ TAKŻE: Oto unikatowe puzzle Portu Gdynia. Łącznie mają tysiąc elementów!
- Po pierwsze, chcemy przekonać wojsko do oddania ponad 4 tysięcy metrów kwadratowych nieużytkowanego terenu tuż przy Alei Topolowej i placu zabaw. Będziemy o tym rozmawiać z Ministerstwem Obrony Narodowej do pierwszych dni po wyborach - przekonywał Tadeusz Szemiot. - Chcemy też przekształcić Plac Wolnej Ukrainy w teren w pełni zielony. Mieszkańcy do tej pory nie rozumieją, co Urząd Miasta miał na myśli, likwidując tu parking - dodał.
Druga metoda to wymiana gruntu. W zamian za prawie 3 tysiące metrów kwadratowych terenu należącego do miasta, deweloper miałby oddać ziemię znajdującą się w pobliżu Placu Wolnej Ukrainy. W ten sposób Park Rady Europy miałby powiększyć swój teren.
ZOBACZ TAKŻE: Czwarta rocznica największego w ostatnich latach pożaru w Gdyni. Spłonął magazyn na nabrzeżu Indyjskim, miliony złotych strat
- Z punktu widzenia dewelopera, to atrakcyjna wymiana, a dla miasta dobry argument w negocjacjach z nim, by większą część terenu przeznaczył na ogólnodostępny obszar rekreacyjny - mówił Łukasz Piesiewicz ze stowarzyszenia Miasto Wspólne.
Tadeusz Szemiot zwrócił też uwagę na kwestię planu miejscowego. Nowy projekt, który uwzględnić miał nową sytuację własnościową, miał pojawić się w 2022 roku. Spowolnienie przez Wojciecha Szczurka prac nad tym planem nazwał "chęcią nieujawniania swoich intencji przed wyborami".
Park nad Kaczą i zieleń przy ulicy Morskiej
To nie jedyna kwestia, jaka została poruszona w trakcie konferencji. Łukasz Piesiewicz omówił również inny pomysł na rozszerzenie terenów zielonych w Gdyni.
- Takim międzydzielnicowym projektem, który chcemy wprowadzić w życie, jest Park nad Kaczą. Mamy już gotową koncepcję tego parku, który byłby nową zieloną przestrzenią dla Małego Kacka, Redłowa i Orłowa. Ten park mógłby już istnieć od kilku lat. Jego koncepcja powstała dzięki współpracy Miasta Wspólnego i Politechniki Gdańskiej z uwzględnieniem interesów działkowców, których ogrody położone są wzdłuż rzeki Kaczej - tłumaczył aktywista.
ZOBACZ TAKŻE: Narkotyki nieśli w lodówce, mimo to policjanci wyczuli ich zapach. Czterech mężczyzn zatrzymanych w Gdyni
Według tego pomysłu we współpracy z Wodami Polskimi miałby powstać park ciągnący się od ulicy Łowickiej do Zwycięstwa.
- Chcemy zgodnie z koncepcją, która wygrała konkurs Miasta Wspólnego i Politechniki Gdańskiej, stworzyć z dzisiejszego - formalnie - rowu wodnego znów naturalną, zdrową rzekę, wzdłuż której urządzimy teren rekreacyjny, łatwo dostępny dla wszystkich. W 2020 roku, gdy zgłaszałem projekt do budżetu obywatelskiego, jego koszty oceniałem na około 1 mln złotych - mówił Łukasz Piesiewicz.
Oba pomysły mają być częścią "Planu na zieloną Gdynię". W tej koncepcji powstać miałyby także nasadzenia zieleni przy ulicy Morskiej, które oddzieliłyby ruchliwą ulicę od chodników.
- Nie chcemy zieleni w donicach, chcemy planować nasadzenia na lata i chronić obecny drzewostan. Będziemy z wielką uwagą przyglądać się każdemu wnioskowi o wycinkę - zapewniał Tadeusz Szemiot.
Jesteśmy na Google News. Dołącz do nas i śledź "Dziennik Bałtycki" codziennie. Obserwuj dziennikbaltycki.pl!
Premier Izraela stanie przed Trybunałem w Hadze? Jest wniosek o areszt
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?