Koła w ruch

JELENIA GÓRA
W oparciu o niemieckie doświadczenia, dyrektor Biblioteki Grodzkiej Maciej Łokaj widziałby sens istnienia bibliobusu w naszym powiecie. Jedynym wrogiem pomysłu są pieniądze, a właściwie ich brak.

W krajach Europy Zachodniej autobusy – biblioteki nie budzą sensacji. W Polsce jeżdżą po północno-wschodniej Polsce. Raz na jakiś czas temat instalacji takiej biblioteki na kółkach w powiecie jeleniogórskim wraca do łask.

- Droga do takiej formy wypożyczania książek jest jeszcze daleka. Pomysł jest dobry, wart poważnego potraktowania, ale koszt przedsięwzięcia spory – mówi Maciej Łokaj. Mimo wszystko już był na przeszpiegach w niedalekich gminach niemieckich.

Znaleźć formułę

Czym miałby być bibliobus? Na pewno nie siermiężną, jednostką propagandową, jakie kursowały po naszym kraju w latach pięćdziesiątych. Przede wszystkim wszechstronną tematycznie biblioteką, ale także wypożyczalnią książki mówionej, płyt CD, może kast. W pełni skomputeryzowaną. W sumie 10 tysięcy jednostek inwentarzowych. Poczynione w Niemczech obserwacje dowodzą, że jeden taki pojazd w zupełności wystarczyłby na obsłużenie małych miejscowości i wsi w powiecie (przeszkodą, zwłaszcza w zimie, może być stan dróg i ich utrzymania). W powiecie budziszyńskim jeden bus zastąpił większość filii.

Prosta metoda

Niemcy swoje jeżdżące biblioteki zmontowali na bazie starych autobusów. To znacznie obniża koszty, choć akurat w ich przypadku na biednych nie trafiło. Na trasach przejazdu busa znajdują się rozkłady jego jazdy (dni i godziny), informacje o przyjazdach ukazują się w lokalnej prasie. Z czasem zyskało to aprobatę czytelników. - U nas trzeba się liczyć z barierą psychologiczną – mówi M. Łokaj. - Ale krople drążą kamień.

Niedawno na radzie powiatu omawiano raport na temat stanu bibliotek gminnych. Wnioski z niego były dramatyczne. Być może da to pozytywny asumpt do zakupu biblioteki ruchomej.