Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koniec zamachowców - Sądowy finał gangsterskich porachunków

Rafał Święcki
Wyjaœnienie kulisów strzelaniny pod hotelem Baron trwało 8 lat.  FOT.  MARIUSZ JUNIK
Wyjaœnienie kulisów strzelaniny pod hotelem Baron trwało 8 lat. FOT. MARIUSZ JUNIK
Organizatorzy zamachów na „Ryżego” i „Lelka” – niegdyś szefów jednego z najgroźniejszych gangów na Dolnym Śląsku, będą siedzieć przez wiele lat Wrocławski Sąd Apelacyjny prawomocnie ...

Organizatorzy zamachów na „Ryżego” i „Lelka” – niegdyś szefów jednego z najgroźniejszych gangów na Dolnym Śląsku, będą siedzieć przez wiele lat

Wrocławski Sąd Apelacyjny prawomocnie skazał organizatorów zamachów na życie znanych w latach 90. gangsterów. Utrzymał w mocy zaskarżone przez obrońców trzech sprawców wyroki wydane przez jeleniogórski Sąd Okręgowy. Dariusz F. został skazany na 15 lat wiezienia, Witold S. na 13 lat, Rafał G. na 11 lat. Dwaj pozostali sprawcy nie wnieśli apelacji, ponieważ wobec nich sąd w Jeleniej Górze zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary. Zostali skazani tylko na 4 i 5 lat wiezienia, w zamian za ujawnienie wielu szczegółów przestępstw. Całej piątce prokuratura zarzucała podżeganie do zabójstwa i pomocnictwo w dwóch zamachach.
W marcu 1998 roku na drodze z Gryfowa do Lubania ostrzelali z broni maszynowej BMW należące do Jacka B., ps. „Lelek”, Gangster został ranny. Uniknął śmierci jedynie dzięki przytomności swego kierowcy, który nie zatrzymał się przed tarasującym drogę ściętym słupem energetycznym.

Wojna gangów
Do kolejnego zamachu doszło pod jeleniogórskim hotelem Baron w lipcu 1998 roku. Wtedy zginąć miał Sebastiana K., ps. „Ryży”.
Strzelanina pod Baronem była jednym z kilku dramatycznych zdarzeń, w czasie wojny gangów, w której na terenie województwa jeleniogórskiego od maja do września 1998 roku zginęło 13 osób, a kilkanaście zostało rannych.
Latem 1998 roku, do stojących na chodniku trzech mężczyzn, podjechał ciemny volkswagen golf, z którego w ich kierunku oddano strzały. Wszyscy zostali ranni. Najciężej „Ryży”, któremu wynajęty zabójca przestrzelił płuca.

Pasza przypłacił życiem
Przez kilka lat nie udało się ustalić sprawców i zleceniodawców zamachu. Sprawa została umorzona. Wznowiono ją, gdy podczas śledztwa w innej sprawie, zeznania na temat zamachów złożył jeden z podejrzanych o przynależność do zbrojnego ramienia łódzkiej ośmiornicy.
Dzięki niemu wiadomo już, że zabójstwo miało kosztować 20 tys. marek niemieckich. Zaś strzelać miał „Pasza” – obecnie już nieżyjący, ukraiński zabójca na zlecenie (Lelek został oskarżony o zlecenie tego zabójstwa. Płatnego mordercę uduszono stalową linką i zakopano w lesie w lipcu 1999 roku).
Zleceniodawcą zamachu na „Ryżego” prawdopodobnie był Zbigniew M., ps. „Carrington” – który pod koniec lat 90. był jedną z głównych postaci w gangu specjalizującym się w przemycie alkoholu. Nie stanął on jednak przed sądem, gdyż według lekarzy ma uszkodzony mózg, po upadku rowerowym. Przeszedł też kilka skomplikowanych operacji. Wymaga ciągłej opieki, a na każde pytanie odpowiada jedynie „no”.

Masa o Lelku i Ryżym
W procesie organizatorów zamachu zeznawał m.in. Jarosław S. ps. „Masa” – najbardziej znany świadek koronny w Polsce.
– W grupie pruszkowskiej o konflikcie pomiędzy „Carringtonem” a „Lelkiem” mówiło się, że to debile, skoro zabrali się za zabijanie miedzy sobą w walce o wpływy – uważa Jarosław S. Dobrze zna „Lelka” i „Ryżego”. Pracowali wcześniej na jego zlecenie.
„Lelka” poznał w podwarszawskich Łomiankach. Gdzie spotkał się z nim z inicjatywy „Nikosia” (nieżyjącego już gangstera z wybrzeża). „Lelek” miał pomóc Jarosławowi S. w ściąganiu haraczu od właściciela jednej ze zgorzeleckich agencji towarzyskich. Podczas spotkania podzielono także strefy wpływów. Według „Masy”, „Lelek” otrzymał wolną rękę na działanie na terenie zachodniej Polski. W zamian miał płacić „dolę” grupie pruszkowskiej.
– To był niepisany pakt przyjaźni, który spowodował, że mogli robić wszystko na swoim terenie – wyjaśniał „Masa”.
Później Jarosław S. kilkakrotnie korzystał z usług „Lelka”
m.in. podczas zastraszania i ściągania haraczy od właścicieli lokali z maszynami do gier zręcznościowych. Zlecał też zadania „Ryżemu”. – Jego bojówka była bezwzględna i okrutna. Nie liczyli się z policją, liczyli się jedynie z silną grupą taką jak pruszkowska – twierdził „Masa”. •

Gang rozbity
Obecnie grupa „Lelka” i „Ryżego” nie istnieje. Jej szefowie i niektórzy żołnierze stanęli przed sądem. Jacek B. odpowiada za zlecenie zabójstwa „Carringtona”. Dostarczył zabójcom pistolety maszynowe i zaoferował za śmierć konkurenta 10 tys. marek niemieckich. Odpowiada też za pomoc w innych zamachach, napady, gwałt na dwóch kobietach, przemyt i handel narkotykami.
Pozostałym członkom grupy prokuratura zarzuca m.in. porwanie w marcu 1999 roku Ireneusza S. Został on uprowadzony z hurtowni w Jeleniej Górze. Oskarżeni Sebastian K. i Marcin G. ps. „Siwy” przez pięć dni torturowali go w podjeleniogórskich Modrzewiach. Oprawcy wbijali mu gwoździe w kolana, bili go i kłuli nożem. Ofierze zabrali 7 tys. złotych.
„Siwy” oraz Mariusz M. ps. „Maniek” uczestniczyli też w trzech nieudanych napadach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto