Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kopalnia i sztolnia słono zapłacą za nowe przepisy

Tomasz Klyta
Restrykcyjne przepisy dotkną m.in Sztolnię Czarnego Pstrąga
Restrykcyjne przepisy dotkną m.in Sztolnię Czarnego Pstrąga Arkadiusz Gola
Rewolucja w prawie górniczym i geologicznym. Wyższy Urząd Górniczy chce objąć rygorystycznym dozorem także podziemne trasy turystyczne w całej Polsce. Nasza Zabytkowa Kopalnia i Sztolnia Czarnego Pstrąga znalazły się na liście obiektów, których mają dotyczyć zmiany.

Nowe przepisy uderzą po kieszeniach przedsiębiorców, którzy prowadzą podziemne trasy turystyczne. Punktem budzącym największe wątpliwości w nowym prawie górniczym i geologicznym jest to, że Wyższy Urząd Górniczy zacznie traktować podziemne trasy turystyczne niczym działające zakłady. Ma się to odbywać m.in. poprzez konieczność zatrudnienia kierownika ruchu zakładu.

- Takiej pracy nikt nie będzie wykonywał za 1000 zł miesięcznie.Na kopalniach są to osoby o najwyższych kwalifikacjach i najwyższych wynagrodzeniach - mówi Marek Kandzia, prezes Stowarzyszenia Miłośników Ziemi Tarnogórskiej, właściciela Zabytkowej Kopalni Srebra i Sztolni Czarnego Pstrąga.

Na razie na liście obiektów, które mają zostać objęte dozorem górniczym, jest 16 tras podziemnych z całej Polski. Cztery z nich leżą na terenie woj. śląskiego. Są to wspomniana kopalnia i sztolnia w Tarnowskich Górach, a także kopalnia Guido oraz Sztolnia Królowa Luiza w Zabrzu. Lista obiektów, została ogłoszona podczas XIV Forum Tras Podziemnych, które w ostatni weekend odbywało się w Tarnowskich Górach. Przyjechało ponad 20 właścicieli i zarządców tras podziemnych z całego kraju. Większość z nich wyrażała swoje oburzenie zmianami w prawie.

Głównym kryterium wciągnięcia na listę danego obiektu był fakt prowadzenia prac eksploatacyjnych.

- Kopalnia kredy z Chełma nigdy nie była zakładem górniczym. Uważam za bezsensowne to, żeby teraz nagle miała się takim stać - mówi Grażyna Biernacka, szefowa Chełmskich Podziemi Kredowych. - Mówimy o obiektach podziemnych i już nie mogę sobie pozwolić na to, żeby do mnie nie przyjeżdżali specjaliści z zakresu górnictwa. Przyjeżdżają, robią ekspertyzy i przeglądy, a ja za to płacę. Jeśli będę musiała zatrudnić takiego specjalistę na stałe, to zamknę trasę turystyczną - dodaje.
WUG uspokaja jednak, że zarządcy podziemnych tras turystycznych mają dwa lata na przystosowanie się do nowych przepisów.

- Od samego początku zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że przedsiębiorcy mogą borykać się z pewnymi problemami przy dostosowywaniu się do nowego prawa. Dlatego dajemy im dwa lata na rozmowy. W okresie przejściowym będziemy otwarci na dyskusję i elastyczni. Myślę, że w każdym przypadku uda się wypracować kompromis - uważa Wojciech Jeziorowski, główny specjalista w Departamencie Górnictwa WUG.

Jak dodaje, ogłoszona lista nie jest zamknięta. Niektóre obiekty mogą z niej zniknąć, a niektóre dopiero się pojawić. Czy uda się wyparować kompromis przez dwa lata? Zarządcy tras podziemnych są zgodni, że nowe przepisy są zbyt restrykcyjne.

- Sama idea nowych przepisów jest dobra, bo chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo turystów. Jednak mali przedsiębiorcy prowadzący podziemne trasy mogą przez to upaść - uważa Marek Kandzia. - Niezależnie od tego, czy znajdujemy się 200, 100 czy 2 metry pod ziemią, zagrożenie trzeba traktować poważnie, dlatego chcemy mieć kontrolę zewnętrzną, ale z koniecznością zatrudnienia kierownika ruchu - dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnowskiegory.naszemiasto.pl Nasze Miasto