Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kraków: Nasze bardzo drogie igrzyska zimowe

Maria Mazurek
Hala w Czyżynach ma być gotowa do 2014 roku. Pomieści aż 15 tysięcy widzów.
Hala w Czyżynach ma być gotowa do 2014 roku. Pomieści aż 15 tysięcy widzów.
Zimowe igrzyska olimpijskie w 2022 r. w Krakowie to na razie marzenie. Jak się okazuje - bardzo kosztowne. Magistrat rozpisał właśnie przetarg na "obsługę i wsparcie procesu ubiegania się o prawo organizacji igrzysk". Zgodnie z dokumentacją przetargową, na pomoc ekspertów, głównie w papierkowej robocie, jesteśmy gotowi wydać 22,5 mln zł. A tylko w pierwszym etapie, jeszcze zanim się dowiemy, czy rząd sfinansuje inwestycje niezbędne do przeprowadzenia olimpiady - 3,75 mln zł.

Igrzyska w Krakowie bez prestiżowej dyscypliny?

Pytanie: czy warto? Vancouver czy Atenom organizacja olimpijskiego turnieju przyniosła krótki rozgłos, ale to wszystko. Ogromne obiekty sportowe, wybudowane za miliony dolarów, świecą tam teraz pustkami. Turystów znacznie nie przybyło. Z miliardów wydanych na olimpiadę zwróciła się niewielka część.

Potrzebna rozwaga

Czy Kraków podzieli losy tych miast? Urzędnicy uważają, że nie. Przekonują, że starania o igrzyska to znakomity pomysł. - Żadna kampania reklamowa, a już na pewno taka, na którą miasto mogłoby sobie finansowo pozwolić, nie przyniosłaby takiego rozgłosu, jak fakt, że ubiegamy się o organizację zimowych igrzysk olimpijskich - twierdzi Magdalena Sroka, wiceprezydent Krakowa ds. kultury i promocji miasta. - Większe zainteresowanie miastem przekłada się na większy ruch turystyczny, co z kolei oznacza pracę dla wielu osób i w pośredni sposób większe wpływy do kasy miasta, a więc korzyści dla nas wszystkich - przekonuje wiceprezydent.
Na "ostrożne tak" jest też Dariusz Tworzydło, ekonomista i ekspert PR. Podkreśla jednak, że do organizacji igrzysk trzeba podejść z dużą dozą rozwagi. - Każde działanie promujące miasto i region na świecie ma sens. Starania o olimpiadę są uzasadnione z punktu widzenia budowania marki miasta, ściągania tu turystów i inwestorów. Ale trzeba uważać, żeby nie przesadzić. Patrząc przez pryzmat ekonomiczny, wpływy muszą być większe niż wydatki. Chciałbym więc, żeby urzędnicy rozplanowali te wydatki mądrze - podkreśla Tworzydło.

Gwarancje mają być

Według Marka Sowy, marszałka województwa, między innymi właśnie dlatego krakowscy urzędnicy chcą wydać miliony na usługi firmy, która ma pomóc im w obsłudze procesu ubiegania się o igrzyska. - Zgadzam się, że trzeba uważać, żeby nie przeinwestować. Dlatego szukamy najlepszych lokalizacji na obiekty sportowe. Stąd nasze wątpliwości, czy hala lodowa powinna powstać w Krakowie, czy raczej rozgrywki te przenieść do Katowic albo Oświęcimia. W podjęciu takich decyzji pomoże nam firma, która wygra przetarg. Potrzebujemy dogłębnych analiz i kosztorysów, aby wiedzieć, jakie kroki podejmować - mówi.

Marszałek Sowa twierdzi, że nie ma praktycznie żadnego ryzyka, że zapłata za pierwszy etap prac firmy - 3,75 mln zł - pójdzie na marne, bo Kraków nie uzyska jednak gwarancji rządowych. - Z tego co wiem, wszystko jest już praktycznie domknięte. Oficjalnej decyzji jeszcze nie ma, ale rząd jak najbardziej nas wspiera - przekonuje marszałek.

Firma z doświadczeniem

Wymagania wobec firmy, która ma się zająć obsługą starań o olimpiadę, są bardzo duże. Musi mieć spore doświadczenie, np. pracować już wcześniej dla aż dwóch miast, które ubiegały się o prawo do organizacji igrzysk. W co najmniej jednym przypadku te starania musiały, według wymogów krakowskich urzędników, okazać się owocne. Jagna Marczułajtis-Walczak, posłanka PO zaangażowana w walkę o olimpiadę, nie ukrywa, że chodzi o światowego fachowca. Twierdzi, że zainteresowanie przetargiem, który potrwa jeszcze do 21 listopada, jest spore. Spływają oferty z Polski i z zagranicy.

Tylko że pieniądze, które ekspercka firma weźmie za swoje usługi, to dopiero wierzchołek góry lodowej. Jeśli dostaniemy prawo do organizacji igrzysk, 5 miliardów zł wydamy na same koszty operacyjne (wpisowe, obsługa sędziów, zapewnienie ochrony itd.).

Wprawdzie 40 proc. tej kwoty da nam Międzynarodowy Komitet Olimpijski, a urzędnicy liczą też na kilkuprocentowe wsparcie sponsorów, resztę będzie musiał jednak wyłożyć rząd. Koszt budowy i remontów już istniejących obiektów sportowych (na wykończeniu jest hala widowiskowo-spor- towa w Czyżynach, ale trzeba będzie wybudować stadion do biatlonu w Zakopanem, tor saneczkowo-bobslejowy, halę lodową do łyżwiarstwa szybkiego i wioski olimpijskie w Krakowie, Zakopanem i w Jasnej na Słowacji oraz wyremontować skocznię narciarską i być może lodowisko w Oświęcimiu) to kilka lub kilkanaście miliardów złotych - jeszcze nie wiadomo, ile dokładnie. Nie mówiąc o infrastrukturze drogowej, bo na igrzyska trzeba będzie zmodernizować zakopiankę, linie kolejowe (m.in. Chabówka - Zakopane - Nowy Sącz) i wybudować drogę S7. Sam koszt budowy krótkiego odcinka zakopianki z Rabki do Nowego Targu to 5 miliardów złotych.

Na szczęście inwestycje komunikacyjne, które zostaną wykonane w regionie, wyjdą nam tylko na plus. - To są rzeczy, na które czekamy od lat, a które olimpiada tylko przyspieszy - podkreśla Sowa. - To zostanie dla Małopolan. Mogę jeszcze zrozumieć wahania, czy organizacja igrzysk się opłaca w skali kraju. Ale jeśli chodzi o Kraków i region, nie mam wątpliwości. Możemy tylko zyskać . I to bardzo dużo.

Kraków miastem olimpijskim? Oto plusy i minusy

Duży prestiż, promocja Krakowa i Małopolski. Wzrost rozpoznawalności marki regionu, szansa na większy ruch turystyczny.
Olimpiada przyspieszyłaby budowę infrastruktury drogowej: połączeń kolejowych na południe regionu, zakopianki, S7.
Zostałyby w Małopolsce obiekty olimpijskiej (stadion do biatlonu, hala lodowa, tor saneczkowy). Być może dzięki lepszej infrastrukturze "wyłapalibyśmy" jakieś nowe sportowe talenty.

Same koszty operacyjne igrzysk to 5 mld zł. Wprawdzie zapłaci za to MKOL i władze państwowe, a nie miasto czy region, to i tak rodzi się pytanie, czy to nie za dużo.
Starania o organizację igrzysk kosztują - Kraków wyda na nie min. 3,75 mln zł, a jeżeli zostaniemy gospodarzem - 22,5 mln.
Łatwo przeinwestować w obiekty sportowe: przykład Vancouver i Aten pokazuje, że hale stoją puste, a badania dowodzą, że długofalowo te miasta na igrzyskach straciły.

Są pilniejsze sprawy, niż igrzyska. Zbudujcie przedszkola

dr Łukasz Stach, politolog z Uniwersytetu Pedagogicznego

Trudno uzasadnić społeczeństwu celowość starania się o olimpiadę. Na igrzyska mogą sobie pozwolić albo mocarstwa, albo kraje i regiony, które koniecznie potrzebują wzbudzić sobą zainteresowanie - w przypadku Krakowa, którego marka jest bardzo dobrze rozpoznawalna na świecie, nie ma to sensu. W tym aspekcie skorzystać może Słowacja, ale pytanie, czy musimy podejmować takie koszty, aby rozreklamować nie swój kraj? Uważam, że nie. Jedyną korzyścią dla nas może być rozbudowa infrastruktury drogowej i sportowej, ale patrząc na to, co zostało po olimpiadzie u ostatnich gospodarzy, jakie nastąpiło tam przeinwestowanie, na obiekty sportowe za grube miliony, które stoją teraz puste, trudno nie uznać tego pomysłu za niepotrzebną ekstrawagancję.
W sytuacji, kiedy w mieście brakuje przedszkoli i żłobków, kiedy region zmaga się z dużymi problemami komunikacyjnymi, ekologicznymi, gospodarczymi, nie czas na angażowanie się w takie ogromne i kosztowne projekty. Uważam, że najpierw powinniśmy zadbać o pilniejsze sprawy, a potem myśleć o igrzyskach.

Świat na nas patrzy. Potrzeba silnych działań promocyjnych
Mateusz Zmyślony, dyrektor kreatywny w Grupie Eskadra

Jestem zwolennikiem działań ofensywnych, jeśli chodzi o promocję, dlatego popieram starania o igrzyska olimpijskie. Pracowałem przy staraniach o Euro 2012 dla Polski i Ukrainy i początkowo nikt nie dowierzał, wszyscy pukali się po głowach. Okazało się jednak, że daliśmy radę. Są twarde dowody na to, że na organizacji Euro 2012 bardzo dużo zyskaliśmy. Polska zrobiła największy skok w historii w badaniach dotyczących rozpoznawalności marki narodowej na świecie, a Gdańsk, który był gospodarzem części rozgrywek, zyskał turystycznie. Skoro w Krakowie nie rozgrywały się mecze na Euro, sprawiedliwie by było, żebyśmy byli gospodarzem olimpiady. Polska i Kraków są w takim momencie, że świat zaczyna na nie patrzeć, i teraz jak nigdy potrzebujemy silnych działań promocyjnych.

Zgadzam się, że trzeba dużej rozwagi w lokalizowaniu obiektów sportowych, aby nie przeinwestować. Ale wpływ na budowanie marki, na promocję Krakowa i Małopolski, który wynika już nawet z samego faktu starania się o igrzyska, trudno przecenić.


Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na krakow.naszemiasto.pl Nasze Miasto