Prokuratura zbada, czy burmistrz Leśnej Mirosław Markiewicz działa na szkodę gminy. Doniesienie złożył Kazimierz Wilk, dyrektor Euroregionalnej Izby Przemysłowo-Handlowej w Jeleniej Górze
Sprawa ma związek z braćmi Sikorskimi z Leśnej, którzy domagają się od samorządu odszkodowania za doprowadzenie ich firmy do bankructwa.
Pismo w sprawie podejrzenia popełnienia przestępstwa wpłynęło do Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. Stamtąd do Prokuratury Rejonowej w Zgorzelcu. Prokurator, któremu sprawa została powierzona, jeszcze się z nią zapoznaje. Decyzja o tym, czy śledztwo zostanie podjęte, zapadnie w najbliższym czasie. Co do tego, że powinno, nie ma wątpliwości Kazimierz Wilk. Jest przekonany także o tym, że burmistrza Markiewicza należałoby zawiesić w pełnieniu obowiązków, podobnie radę gminy.
Naraził na straty
– W moim doniesieniu sugerowałem wprowadzenie zarządu komisarycznego w Leśnej – przyznaje Wilk. Jest zdania, że prokuratura musi sprawdzić, czy nie podejmując się rozwiązania konfliktu z braćmi Sikorskimi, burmistrz naraził samorządu na wielomilionowe straty. Wynikną one z odszkodowań, które na rzecz Sikorskich mogą orzec sądy.
– Według mnie, należało wycofać z obrotu prawnego dokumenty dotyczące sprawy, a uznane za nieważne i podjąć się negocjacji z Sikorskimi w sprawie zadośćuczynienia za poniesione przez nich straty – uważa dyrektor Wilk. Złożył doniesienie do prokuratury, bo uważa, że izby gospodarcze muszą bronić interesu zrzeszonych w niej przedsiębiorców.
Sąd za sąd
Kazimierz Wilk zdecydował sie działać po telewizyjnym programie Elżbiety Jaworowicz na temat braci Sikorskich, w którym sam brał udział. Stwierdził w nim nawet, że burmistrza powinno się wyprowadzić z urzędu w kajdankach. Dziś uważa, że to sformułowanie było trochę za ostre. Mirosław Markiewicz zamierzał pozwać za nie szefa jeleniogórskiej izby do sądu. Nie zrobił tego, ale jak mówi, na razie. Jest pewien, że prokuratorskie śledztwo potwierdzi słuszność jego działań. Dopiero wtedy pozwie dyrektora Wilka.
– Zapewniam, że z powodu tego doniesienia nie mam złych snów. A z panami Sikorskimi nie zamierzam dyskutować – mówi Mirosław Markiewicz. Jak wyjaśnia, dopóki gmina nie otrzyma prawomocnego wyroku sądu w sprawie braci, nie ma żadnych powodów, dla których miałaby im wypłacić jakiekolwiek odszkodowanie. – Gdybym to zrobił, dopiero wówczas prokurator mógłby mi postawić zarzuty – dodaje Markiewicz.
Józef i Stanisław Sikorscy nie kryją zadowolenia, że ich sprawą zajmie się prokuratura. W 1991 r. kupili działkę inwestycyjną w Leśnej. Od Tadeusza Kupczaka, ówczesnego burmistrza, uzyskali decyzję o lokalizacji, zaciągnęli kredyt i wybudowali zakład przemysłowy. Chcieli zatrudniać około 60 osób.
Z winy gminy
Ten sam burmistrz, który sprzedał im teren i wydał zgodę na lokalizację, po roku nakazał wstrzymanie prac, uzasadniając to zakazem prowadzenia inwestycji na terenach zalewowych Kwisy. Sikorscy nie mogli dokończyć budowy, nie mogli otworzyć zakładu i zbankrutowali. Przez kolejne lata próbowali dochodzić od gminy odszkodowania, ale Mirosław Markiewicz, następca Tadeusza Kupczaka, nie ugiął się przed ich żądaniami. •
Nie poddają się
Bracia złożyli pozew w sądzie, ale przegrali. Nie zamierzają jednak składać broni. Jak zapowiada Józef Sikorski, wkrótce znów pozwą gminę. Nie chcą na razie mówić o kwocie. Uważają, że dziś mają dużo większe szanse na wygraną. Samorządowe Kolegium Odwoławcze uznało, że wydana przez gminę decyzja lokalizacyjna była nieważna, zaś wojewoda uchylił ich pozwolenie na budowę.
– To oznacza, że na naszej działce nie powinno nic powstać. A ponieważ powstało, będziemy się domagać od gminy zwrotu poniesionych kosztów i utraconych zysków – zapowiada Józef Sikorski.
![od 7 lat](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.224.0/images/video_restrictions/7.webp)
Wyniki pierwszej tury wyborów we Francji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?