Jan D. sprowadził się od Mysłakowic kilka lat temu. Wprowadził się do jednego z zabytkowych tyrolskich domków, który należał do 66-letniej Wiktorii D. - emerytowanej listonoszki. Para znała się od dziecka, oboje pochodzili z tej samej okolicy na wschodzie Polski.
- To była jej młodzieńcza miłość. Gdy zmarł jej pierwszy mąż, uczucie na nowo odżyło i się pobrali – mówią mieszkańcy Mysłakowic. Panią Wiktorię znali tu wszyscy, bo przez wiele lat donosiła im listy.
We wsi Jan i Wiktoria uchodzili za zgodne małżeństwo.
- Żadnych patologii, czy nadużywania alkoholu. To byli cisi, zwyczajni ludzie – mówią sąsiedzi.
Tragedia rozegrała się w nocy z soboty na niedzielę.
- Mieli problemy małżeńskie. Utarczka słowna przerodziła się w tragiczne zdarzenie – mówi Radosław Magazowski, zastępca prokuratora rejonowego w Jeleniej Górze.
Kobieta według śledczych została uderzona w głowę twardym przedmiotem. Na jej ciele były też inne obrażenia, świadczące o pobiciu. Dokładna przyczyna zgonu będzie znana w środę, po sekcji zwłok.
Jan D. po zabójstwie żony wyszedł przed dom i powiesił się na ogrodzeniu. Jego ciało w niedzielę rano znalazł przypadkowy przechodzień, który zawiadomił policję. Zabójca żony zostawił list pożegnalny. Wyjaśnił powody targnięcia się na swoje życie. Nie przedstawił w nim powodu zabicia swej życiowej partnerki.
W domu, w którym doszło do zbrodni, na piętrze, mieszka córka Wiktorii D. razem z mężem i dziećmi. Rodzina zapewnia, że feralnej nocy, z mieszkania poniżej nie dobiegały żadne niepokojące odgłosy.
- Dopiero gdy przyjechała policja, zorientowaliśmy się co się stało – mówi zapłakana córka ofiary.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?