W Karkonoszach na ostatnie narciarskie szusy w tym sezonie narciarskim zaprasza jedynie mikrostacja przy Białym Jarze w Karpaczu. To jedyny ośrodek narciarski, który działał bez przerwy przez całą, w zasadzie bezśnieżną, zimę.
W ubiegłym tygodniu trasy narciarskie zamknął położony wyżej kompleks narciarski Śnieżka. Śniegu nie ma też w Szklarskiej Porębie. Wyciągi wożą na Szrenicę tylko turystów.
Marcin Gawron, kierownik kolei linowej przy Białym Jarze, tłumaczy, że zimę zorganizowali sobie sami.
– Osiem naszych armatek śnieżyło przy każdej możliwej okazji. Zmagazynowaliśmy tyle śniegu, że mamy go i teraz, gdy gdzie indziej wystaje trawa i kamienie – tłumaczy.
Dodaje, że w utrzymaniu pokrywy śnieżnej pomogło też położenie nartostrady w ocienionym lesie.
W rezultacie podczas ferii zimowych przy ich wyciągu kręciły się tłumy. Przepustowość kolei, która wynosi 2600 osób/h była wykorzystana w pełni. Codziennie z kolei korzystało ponad 13 tysięcy osób. – Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego sezonu – mówi Gawron.
To wyjątkowy głos w branży narciarskiej w polskich Karkonoszach. Jan Dębkowski ze spółki Sudety Lift w Szklarskiej Porębie załamuje ręce. – Dno totalne. Zarobiliśmy kilkanaście procent tego, co w normalnym sezonie narciarskim – wyjaśnia.
Narzeka Waldemar Dreheim, dyrektor Miejskiej Kolei Linowej w Karpaczu. – Najbardziej ograniczały nas bardzo silne wiatry. Uniemożliwiały nam włączanie wyciągów – mówi.
Bolączką położonych w polskich Karkonoszach ośrodków są też niewyrównane nartostrady. Aby można było zjeżdżać, trzeba nasypać nawet metr śniegu. Karkonoski Park Narodowy nie zgadza się na usunięcie kamieni i pni z tras.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?