Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nie chcą spalarni odpadów w sercu Karkonoszy ZDJĘCIA

Rafał Święcki
Ponad 200 mieszkańców gminy Mysłakowice podpisało się pod protestem w sprawie otwarcia spalarni odpadów na składowisku w Kostrzycy koło Karpacza. Według nich w miniony piątek doszło do silnego zadymienia. A w dłuższej perspektywie, działalność spalarni może mieć negatywny wpływ na zdrowie mieszkańców całej Kotliny Jeleniogórskiej.
Ponad 200 mieszkańców gminy Mysłakowice podpisało się pod protestem w sprawie otwarcia spalarni odpadów na składowisku w Kostrzycy koło Karpacza. Według nich w miniony piątek doszło do silnego zadymienia. A w dłuższej perspektywie, działalność spalarni może mieć negatywny wpływ na zdrowie mieszkańców całej Kotliny Jeleniogórskiej. Rafał Święcki
Ponad 200 mieszkańców gminy Mysłakowice podpisało się pod protestem w sprawie otwarcia spalarni odpadów na składowisku w Kostrzycy koło Karpacza. Według nich w miniony piątek doszło do silnego zadymienia. A w dłuższej perspektywie, działalność spalarni może mieć negatywny wpływ na zdrowie mieszkańców całej Kotliny Jeleniogórskiej.

- Smród był niesamowity. Gdy na chmurę dymu spadł deszcz, zaczęliśmy się dusić, dzieciom zrobiło się niedobrze, szczypały nas oczy – mówi Piotr Nyc, jeden z mieszkańców Kostrzycy. - Próbowaliśmy ustalić źródło zadymienia, bo nie wiedzieliśmy początkowo, że pochodziło ono ze spalarni. Sprawa się wyjaśniła, gdy wezwaliśmy policję – dodaje.
Tomasz Mechliński, wiceprezes spółki Green Energy Power, która zbudowała instalację wyjaśnia, że spalarnia jest w trakcie testów. W piątek nastąpił próbny rozruch, który przeprowadzono w skrajnych warunkach, by sprawdzić bezpieczeństwo urządzeń. W procesie spalania nie użyto śmieci, tylko trocin. Według Mechlińskiego to mogło spowodować chwilowe zadymienie. Przedstawiciele firmy Green Energy Power zapewniają, że mieszkańcy byli wcześniej uprzedzani o próbnym rozruchu. Testy spalarni mają zostać powtórzone w kwietniu. Śmieci będą utylizowane od maja, gdy spalarnia uzyska zgodę na użytkowanie.

Spalarnię zbudowała prywatna firma, na terenie wydzierżawionym od samorządowej spółki Karkonoskie Centrum Gospodarki Odpadami, która od lat prowadzi składowisko w Kostrzycy.
Docelowo instalacja ma przerabiać 24 tysiące ton odpadów rocznie, które posłużą do produkcji prądu. W ciągu 3 najbliższych lat moc wytwarzanej energii ma osiągnąć 10 MW.
Green Energy Power chce spalać nie tylko śmieci, dostarczane na składowisko na bieżąco, ale także zlikwidować górę śmieci, usypaną tam przez 25 minionych lat. Na składowisko mają trafiać jedynie odpady, których nie można poddać recyklingowi i nie nadają się do spopielenia.
Mieczysław Lewandowicz, prezes spółki Karkonoskie Centrum Gospodarki Odpadami, uważa że mieszkańcy skorzystają na powstaniu spalarni.
- Jedną z korzyści będzie stała cena, którą płacą za odbiór odpadów. Dziś jest to 200 zł za tonę. Podczas gdy na innych składowiskach jest to 260-280 zł, a nawet 400 zł. Poza tym zniknie hałda śmieci. Zostanie z niej tylko 30 proc. gruzu i substancji mineralnych. Tego nie trzeba będzie w przyszłości nawet rekultywować – tłumaczy.

Nie chcą spalarni odpadów w sercu Karkonoszy

Protestujących mieszkańców te argumenty nie przekonują. Boją się, że spalarnia zatruje ich i Karkonosze.
- Przedstawia się nam tę instalację, jako coś co będzie produkowało wyłącznie czyste powietrze, ale my w to bardzo wątpimy – mówi Alicja Obiska z Kostrzycy. - Według nas informacje są przed nami skrzętnie ukrywane. O wszystkim dowiadujemy się na końcu. To odbiera nam szanse, by skutecznie się odwoływać od decyzji administracyjnych – dodaje.
Pod petycją przeciw powstaniu spalarni podpisał się też Bartosz Bogucki, mieszkaniec Kostrzycy i absolwent wydziału Inżynierii Środowiska na Politechnice Wrocławskiej.
- Dokumentacja tej inwestycji zawiera wiele uchybień. Założono między innymi, że nasz region jest mało wietrzny, co ma sprzyjać nierozprzestrzenianiu się zanieczyszczeń. A oddziaływanie na jakość powietrza ma zamknąć się na granicy terenu dzierżawnego przez spalarnię, co jest przecież nierealne – tłumaczy. - Według mnie próbowano wykazać, że emisja ze spalarni będzie niższa niż ta, której rzeczywiście możemy się spodziewać. Poza tym ten typ spalarni jest prototypem i nikt do końca nie wie jak sprawdzi się w praktyce – dodaje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto