Pierwsza połowa nie zachwyciła. Sytuacji było jak na lekarstwo. Za sprawą piechowiaczan w zasadzie tylko raz zrobiło się gorąco w 16-tce BKS, ale Dominikowi Pietrzykowskiemu zabrakło zimnej krwi. Z drugiej strony było niewiele lepiej. Owszem było kilka spięć, ale o klarownych okazjach ciężko powiedzieć. Dodajmy, że więcej stresu miejscowym fanom niż zawodnicy gości, zgotował bramkarz Mateusz Marceniuk, który nie miał swojego dnia i kilka razy niepewnie interweniował, m.in. w 45. min.
Na szczęście dla gospodarzy Marek Majka nie wykorzystał jego błędu. Niespełna 60 sekund po zmianie stron goście objęli prowadzenie. Autorem gola był Dorian Latała, który zamknął dośrodkowanie. W kolejnej akcji Marceniuk obronił uderzenie Adriana Puzio. Ostre reprymendy z ławki trenera Marcina Ramskiego sprawiły, że jego podopieczni przeszli do ofensywy. Dobrą okazję miał Marcin Morański, ale jego strzał ofiarnie zablokował obrońca BKS. Szansę na drugiego gola miał Latała, jednak zamotał się pod bramką gospodarzy i zawodnicy Lechii zażegnali niebezpieczeństwo. W 69. min Sebastian Rzepecki kapitalnie huknął z rzutu wolnego, ale interwencją klasy światowej popisał się Jakub Walczak. 5 minut później było po meczu. Szybką kontrę bolesławian główką wykończył Łukasz Graczyk, ustalając końcowy wynik na 0:2.
- Powiem szczerze, że spodziewaliśmy się cięższego meczu. Powinniśmy wygrać dużo wyżej, niestety cały czas szwankuje ostatnie podanie, skuteczność. Cały czas wierzymy, że dopniemy do tej czołówki - mówił po meczu Sebastian Tylutki, trener BKS.
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?