Przeliczyli się

JELENIA GÓRA
Po dwunastu dniach od ponownego wyboru Macieja Abramowicza na naczelnika Grupy Karkonoskiej GOPR, został on z tej funkcji odwołany. Jego opozycja twierdzi, że wybrano go w efekcie błędnego policzenia głosów przez prezesa GOPR-u i członka komisji rewizyjnej.

Maciej Abramowicz wygrał wybory z Jerzy Borysem stosunkiem głosów sześć do pięciu. Głosowali członkowie zarządu grupy. Głosy liczył prezes grupy Jerzy Czarnecki i członek komisji rewizyjnej Wiesław Chachuła.
- Jedenaście dni po wyborach, sześciu członków zarządu napisało list do prezesa, w którym stwierdzili, że podczas liczenia głosów musiało dojść do pomyłki, bo wszyscy oni głosowali na pana Borysa - opowiada Maciej Abramowicz.
Według niego, całe zamieszanie wzięło się stąd, że jeden z członków zarządu zmienił zdanie już po wyborach.
- Gdyby było inaczej, sprawa wyszłaby na jaw w czasie wyborów, a nie jedenaście dni później - uważa Abramowicz.
A jednak błąd
Inaczej uważa Jerzy Borys, według którego, popełniono błąd w trakcie procedury głosowania.
Prezes Czarnecki powiedział nam, że nie wyklucza, że rzeczywiście doszło do pomyłki podczas liczenia głosów.
Odwołany
We wtorek zarząd grupy karkonoskiej zebrał się, by głosować odwołanie Macieja Abramowicza z naczelnika. Wniosek przeszedł stosunkiem głosów sześć do pięciu.
Nowy naczelnik ma zostać wybrany 26 października. Najprawdopodobniej kandydować będą ponownie Jerzy Borys i Maciej Abramowicz.
Kandydat z planem
Dlaczego część zarządu Karkonoskiej Grupy GOPR nie chce Macieja Abramowicza na szefa?
- Ja mam konkretny plan działania. Ale nie oznacza to, że nie szanuję dotychczasowego naczelnika i osób, które go popierają. Nie zgadzamy się w pewnych kwestiach, ale liczę, że będziemy współpracować - uważa Jerzy Borys.