Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Przemoc za kratkami

Renata Grochal
(WROCŁAW) Policjanci badają sprawę znęcania się, do którego kilka tygodni temu miało dojść w celi wrocławskiego zakładu karnego. Jeden z więźniów zgłosił, że został zgwałcony przez kolegów.

(WROCŁAW) Policjanci badają sprawę znęcania się, do którego kilka tygodni temu miało dojść w celi wrocławskiego zakładu karnego. Jeden z więźniów zgłosił, że został zgwałcony przez kolegów. Jak często w zakładach karnych są popełniane tego typu przestępstwa? Rzadko - biorąc pod uwagę panujące przepełnienie - zapewniają pracownicy wrocławskiego więzienia.

Podczas rutynowej kontroli, które nawet kilka razy w ciągu dnia są przeprowadzane w więzieniach, jeden ze strażników zauważył, że osadzony ma podbite oko. Młodego mężczyznę szybko wyprowadzono z celi. Powiedział strażnikom, że w nocy został zgwałcony przez współwięźniów. Teraz policjanci i prokurator wyjaśniają czy w więzieniu rzeczywiście popełniono przestępstwo.
Agresja w celach
We wrocławskim zakładzie karnym przy ulicy Kleczkowskiej jest około 1300 osadzonych. To o trzystu za dużo. Ze względu na przeludnienie, prycze ustawiono nawet w świetlicy. W niektórych celach również dostawia się dodatkowe łóżka.
Pracownicy więzienia niechętnie wypowiadają się na temat przemocy wśród osadzonych.
- Przy tak dużym przeludnieniu i tak jest spokojnie - mówi pragnący zachować anonimowość pracownik zakładu karnego. - Trzeba pamiętać, że czasami więźniowie kłamią, żeby uzyskać przywileje, czy przeniesienie do innej celi. Przemoc wśród więźniów była zawsze tyle, że teraz biorą się za to coraz młodsi.
Potwierdza to również wrocławski prokurator zajmujący się tego typu sprawami:
- Mieszanka osobowości młodych ludzi plus więzienne zwyczaje - to wszystko sprawia, że częściej gwałtów na współosadzonych dopuszczają się młodzi więźniowie.
W aktach oskarżenia, do których udało nam się dotrzeć, występują mężczyźni 24-letni, a nawet jeszcze młodsi.
W jednej ze spraw czytamy: „Wykorzystując osadzenie w jednej celi, Marcin Dobień i Zbigniew Jabłocki znęcali się fizycznie i psychicznie nad Markiem Zieniem. Bili go rękami po głowie, kopali, zmuszali do wyczerpujących ćwiczeń, na przykład, by robił 800 przysiadów, po wykonaniu których nie był w stanie samodzielnie ustać na nogach. Znęcali się nad nim psychicznie zmuszając, by jadł z podłogi, czy przez wiele godzin siedział w kącie na taborecie. Zabraniali mu też dotykania jakichkolwiek przedmiotów w celi. Następnie w nocy zaciągnęli go do ubikacji i tam zgwałcili.”
Zmieniają zeznania
Zwykle oprawcy utrudniają swojej ofierze kontakt ze strażnikami. W ten sposób mogą się znęcać nad współosadzonym nawet przez kilka dni.
W jednej ze spraw prowadzonych przez prokuraturę na Psim Polu proceder ten trwał cztery dni: „Przez cały ten okres sprawcy uniemożliwiali Markowi Zieniowi skontaktowanie się z funkcjonariuszami służby więziennej, nie dopuszczając go do drzwi, lub sygnału wzywającego strażników. Dopiero po czterech dniach w okolicach południa, przy wydawaniu posiłków, pokrzywdzonemu udało się wyjść z celi i zawiadomić o przestępstwie.”
Prokuratura rejonowa Wrocław Psie Pole prowadzi kilkanaście spraw dotyczących przemocy wśród więźniów rocznie. Zaledwie kilka z nich kończy się aktem oskarżenia.
- Pokrzywdzeni często wycofują składane wcześniej zeznania - mówi prokurator prowadzący tego typu sprawy. - Największym problemem jest to, że ofiara musi stanąć twarzą w twarz ze sprawcą, na przykład, podczas konfrontacji w prokuraturze. Ja staram się unikać tego typu czynności. Każda ze stron zeznaje, a sąd, mając dwie relacje, sam przeprowadza konfrontację.
Niszczenie sprzedawczyka
Zwykle do przemocy wśród więźniów dochodzi dlatego, że inni osadzeni podejrzewają ich o współpracę z policją lub prokuraturą. Tak przynajmniej twierdzą oskarżeni o tego typu przestępstwa. Sprawcy nie zdają sobie sprawy z tego, że popełniają przestępstwo. Świadomość ta dociera do nich dopiero kiedy prokurator stawia im zarzuty, a sąd wymierza kilkuletni wyrok. Gwałt jest uznawany za „niszczenie sprzedawczyka”, jako kara za donosicielstwo. Tylko w takich przypadkach sprawy te wychodzą na światło dzienne.
W tajemnicy pozostają inne gwałty, na tle seksualnym. Ich ofiary rzadko zgłaszają to strażnikom. Tzw. cwele, nie są akceptowani przez więzienne środowisko. Muszą być izolowani od innych więźniów.
Zgodnie z kodeksem więziennej grypsery, cwele nie mogą m.in. pracować w więziennej kuchni przy przygotowywaniu posiłków dla innych osadzonych. Gdyby tak się stało, a więźniowie dowiedzieliby się o tym, w zakładzie karnym mogłoby dojść nawet do buntu.
Izolowani w więzieniach muszą być też policjanci, czy pedofile. Również oni są narażeni na gwałty ze strony współosadzonych.
Często więźniowie, w okresie odbywania kary, przejmują zachowania homoseksualne. Mimo że na wolności mieli stosunki z kobietami (po wyjściu z więzienia wracają zresztą do swoich wcześniejszych zwyczajów).
W przypadkach znęcania się więźniów nad kolegami z tej samej celi, prokuratura zwykle nie ma problemów z ustaleniem winnych.
- Sprawcy przyznają się do udziału w gwałtach czy znęcaniu się nad współwięźniami, nakazuje to nawet kodeks więziennej grypsery - mówi wrocławski prokurator. - Stawiają sobie to za swego rodzaju, punkt honoru.
Odosobnione przypadki
- W naszym zakładzie, gdzie przebywa 1300 osadzonych, przypadki gwałtów wśród osadzonych są bardzo rzadkie, stanowią zaledwie promil procenta - mówi Marek Łażewski, kierownik działu penitencjarnego więzienia przy ulicy Kleczkowskiej. - W sytuacji przeludnienia, kiedy wielu osadzonych znajduje się na małej powierzchni, może dochodzić do sytuacji konfliktowych, takich jak pobicia, gwałty, a nawet samobójstwa.
Pracownicy zakładu karnego zapewniają, że są czujni na wszelkiego rodzaju przejawy przemocy wśród osadzonych. Każdej ofierze znęcania zapewnia się bezpieczeństwo -
może ona liczyć na przeniesienie do innej celi, czy nawet zmianę zakładu karnego. Takie osoby otrzymują też pomoc psychologa.

*Skąd przemoc?
- Więźniowie nie mają możliwości zaspokojenia szeregu
potrzeb - mówi policyjny psycholog. - Na przykład potrzeby aktywności, czy wyboru. Wszystko mają ustalone formalnie - pory posiłków, lub spacerów. Nie mogą dokonywać wyborów tak, jak ludzie na wolności. Stąd narastają w nich różnego rodzaju napięcia. Czasami rozładowanie ich następuje właśnie przez gwałt na współwięźniu.
Zakłada się, że przestępcy nie mają prawidłowej osobowości. Występuje u nich m.in. niedorozwój uczuć wyższych, np. sprawia im przyjemność zadawanie bólu, są bardziej agresywni niż inni ludzie. Mają też, większą niż inni, potrzebę dominacji. Objawia się ona, między innymi, próbą podporządkowania sobie innych osadzonych. Dotyczy to również w sfery seksualnej. Jednym z elementów poniżenia współwięźnia jest właśnie zgwałcenie go.

* Imiona i nazwiska więźniów zostały zmienione.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto