Kiedyś widok dzieci grających w piłkę na podwórku czy w parku był czymś zupełnie naturalnym. Po lekcjach zostawały na boisku by trochę „pokopać”, a popołudniowy mecz z kumplami był dla nich czymś oczywistym. Wielu z nas nawet nie zauważyło, że dziś te oczywistości już nie istnieją. Co raz częściej dzieci są wyganiane z podwórek czy skwerków, a nadgorliwi zarządcy bez skrupułów umieszczają znaki „Zakazu gry w piłkę nożną”.
Czytaj także: Samorząd dofinansuje dodatkowych 17 Orlików
- Bo choć przybywa stadionów i Orlików, to najmłodsi nadal nie mają gdzie grać w piłkę - twierdzi Zofia Bugajna, koordynator akcji. – Oczywiście powstają Orliki, popieramy je. Jednak to nie wystarcza. Zazwyczaj Orlik pełen jest dorosłych, godziny trzeba rezerwować ze sporym wyprzedzeniem. A boiska szkolne są popołudniami zamknięte – skomentowała Bugajna.
Zakazy, którymi zasłaniają się dyrektorzy szkół nie znajdują uzasadnienia w polskim prawie. Co więcej, szkoła jako placówka publiczna spełnia wyjątkową rolę edukacyjną, w tym również w zakresie edukacji poprzez sport. Analiza kancelarii bnt Zamorska & Partnerzy potwierdza, że „Nie istnieje prawny zakaz udostępniania boisk szkolnych po godzinach lekcyjnych dla społeczności lokalnej”.
Czytaj także: W piątek poznamy skład grup finałowych na mistrzostwa Europy
Co więcej, Polacy także uważają, że miejsc do grania w piłkę jest zbyt mało. Według badań pracowni MillwardBrown SMG/KRC aż 73 procent badanych tak właśnie uważa.
Ponad połowa respondentów (51%) twierdzi, że w okolicy ich miejsca zamieszkania nie można znaleźć łatwo dostępnego i bezpiecznego boiska, na które dziecko mogłoby pójść bez opieki osoby dorosłej. Zbyt duża odległość lub nie do końca bezpieczna droga do boiska to główne przeszkody jakie napotykają dzieci i ich rodzice. Niemal połowie badanych zdarzają się sytuację, gdy dziecko chciałoby zagrać w piłkę, ale po prostu nie ma gdzie tego zrobić. Stąd też, inicjatorzy akcji liczą na pełne społeczne poparcie inicjatywy Grajmy w piłkę.
Kolejnym ważnym argumentem przemawiającym za zaangażowaniem się w akcję są niepokojące wyniki badań nad stanem zdrowia młodych Polaków. – W przeciągu lat masa ciała dzieci wzrosła bardzo gwałtownie. Szczególnie wśród najmłodszych z nas, przedszkolaków. To niepokojące. Bo przecież im więcej się ruszamy, tym jesteśmy zdrowsi – celnie zauważa Katarzyna Błażejewska ze Studia Dietetyki.
- Dzieci nie można odchudzać jak dorosłych zmniejszając im kaloryczność diety – możemy co najwyżej poprawić sposób w jaki się odżywiają, do picia podawać im wodę zamiast słodzonych napojów oraz zachęcić do aktywności fizycznej. Dlatego też tak ważne jest udostępnianie dzieciom jak największej przestrzeni do uprawiania sportu - dodaje Błażejewska.
Czytaj także: Wybieramy najlepszego legionistę rundy jesiennej! (PLEBISCYT)
W akcję zaangażowały się także gwiazdy. Inicjatywę poparli: Paweł Małaszyński, Marcin Dorociński, Bartosz Obuchowicz, Rafał Królikowski, Rafał Bryndal, Dorota Deląg, Piotr Gąsowski, Piotr Zelt i Grażyna Wolszczak. Akcja ma także własną stronę internetową i fanpage na portalu społecznościowym Facebook.
Naszemiasto.pl jest jednym z partnerów akcji „Grajmy w Piłkę”
Codziennie najświeższe informacje z Warszawy na Twoją skrzynkę. Zapisz się do newslettera!
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?