Sposób na franka

Nadzór bankowy szykuje kaganiec na kredyty walutowe

Przed nami rewolucja w pożyczkach mieszkaniowych. Wielu klientom mogą odciąć do nich drogę surowsze wymagania: większy wkład własny i zdolność kredytowa. Zmiany wejdą w życie prawdopodobnie po pierwszym kwietnia

Związek Banków Polskich ma dzisiaj przedstawić swoją opinię o pomyśle nadzoru bankowego, który chce nałożyć ograniczenia na kredyty hipoteczne w walutach obcych. A to dlatego, że przy takich pożyczkach wielką rolę odgrywają wahania kursów.
– Banki zgadzają się z nadzorem, że regulacje są potrzebne – mówi Jan Koleśnik, doradca prezesa Związku Banków Polskich. – Chodzi o zwiększenie bezpieczeństwa sektora bankowego.
Daj swój wkład
Jeśli propozycje nadzoru wejdą w życie, to klient, który zdecyduje się zaciągnąć kredyt we frankach szwajcarskich, będzie musiał posiadać co najmniej 30 proc. wkładu własnego. Obecnie niektóre banki pokrywają nawet ponad 100 proc. inwestycji.
Jak przekonują eksperci, także z takim ograniczeniem banki sobie poradzą. Wystarczy, aby 70 proc. kredytować we frankach, a resztę w złotówkach. Miesięczna rata będzie wtedy wyższa o około 100 złotych (patrz obok).Co do sensowności nałożenia ograniczeń na kredyty walutowe nie jest przekonany prof. Krzysztof Jajuga z wrocławskiej Akademii Ekonomicznej.
– Powinno się uczyć ludzi, co to jest ryzyko kursowe, a nie odgórnie ograniczać dostępność kredytów – mówi Krzysztof Jajuga. – Mam nadzieję, że im bliżej strefy euro, tym kredyty złotówkowe będą tanieć i problem zniknie.Podobnego zdania jest Jacek Ślotała z Centrum im. Adama Smitha.
– Rynek powinien być wolny i wszelkie ingerencje w to, jak banki robią biznes, są niewłaściwe – mówi Jacek Ślotała.
Wykład dla klienta
Według Ślotały rozsądne byłoby natomiast zobowiązanie banków do rzetelnego informowania klientów nie tylko o historii kursu franka, ale także o przewidywaniach na przyszłość.
– I to właśnie do klienta powinna należeć decyzja, czy decyduje się na pożyczkę w obcej walucie – mówi Ślotała. •