Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Strażacy muszą wybierać: praca albo akcja

RS
W jednostkach Ochotniczej Straży Pożarnej brakuje strażaków – kierowców. Gdy na alarmową zbiórkę nie zgłaszają się ochotnicy z uprawnieniami do prowadzenia samochodów gaśniczych, ich koledzy nie mogą wyjechać do pożaru.

- W poniedziałek z tych powodów nie wyjechała na wezwanie jednostka OSP w Janowicach Wielkich, choć pożar wybuchł na terenie tej miejscowości. Zostały tam wysłane jednostki zawodowe i ochotnicy z innych miejscowości. Strażacy z Janowic dojechali na akcję później – mówi młodszy brygadier Jerzy Sładczyk, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Jeleniej Górze.

Janowicka jednostka ma w swych szeregach czterech kierowców. - Tego dnia, jeden z nich wraz z zastępem naszych strażaków był na ćwiczeniach. Inni kierowcy byli poza Janowicami, na wyjazdach służbowych. Chwilę trwało zanim ściągnęliśmy jednego. Ta sytuacja to był incydent – zapewnia Jacek Gołębski, wiceprezes OSP w Janowicach Wielkich.

Strażacy z innych ochotniczych jednostek przyznają, że skompletowanie zastępu na akcję jest nieraz problemem. Ochotnicy często pracują poza miejscem zamieszkania. A niektórzy pracodawcy niechętnie patrzą, gdy zamiast do pracy jadają do pożaru. Ochotnicy z Chełmska Śląskiego w powiecie kamiennogórskim zastrzegają że mogą nieść pomoc, ale poza godzinami od 7:00 do 15:00. - Co z tego, że mamy pięciu kierowców jak każdy z nich pracuje powyżej 20 km od Chełmska. Jak syrena rano zawyje, to wszyscy jadą do pracy, bo szefowie pytają: co jest ważniejsze gaszenie czy praca? Nikt woli jej nie stracić – mówi ochotnik, Piotr Wiktorowski.

Strażacy zwrócili się do gminy, by stworzyła etat dla kierowcy-strażaka. Niestety samorząd nie znalazł na to pieniędzy.

- OSP powstawała, gdy ludzie byli bardziej przywiązani do ziemi. Strażacy ochotnicy najczęściej byli rolnikami i jechali ratować dobytek sąsiada. Teraz w niektórych jednostkach połowa wyszkolonych strażaków pracuje za granicą – mówi starszy kapitan Ryszard Kaszuba, zastępca komendanta PSP w Lwówku Śląskim i wiceprezes powiatowych struktur OSP.

Dyżurni w jego komendzie, którzy uruchamiają syreny alarmowe w przypadku pożaru, wiedzą że niektóre jednostki mogą nie odpowiedzieć na wezwanie. Jeśli nie ma reakcji na alarm, po kilku minutach wzywają strażaków z innych miejscowości. Ich dojazd na miejsce zajmuje zwykle więcej czasu.

Według strażaków sytuacja w OSP wymaga zmian systemowych. Np. pracodawcy zatrudniający ochotników powinni korzystać z ulg podatkowych. - Nie można ich zmuszać do zwalniania pracowników na akcję, bo to skłoni ich tylko do jednego – do pozbycia się pracowników, którzy są strażakami – uważa młodszy brygadier Radosław Fijołek, zastępca komendanta PSP w Jeleniej Górze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto