Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Topielec miał przywiązany worek z piaskiem do nóg! To było samobójstwo czy zabójstwo? [ZDJĘCIA]

Paulina Gadomska
Wczoraj (06.08) po godz. 7.00 na plaży przy usypanym z kamieni molo na Berzdorfer See znaleziono zwłoki. Jak się okazuje, osobą która podjęła się ratowania topielca jest zgorzelczanin. Jak wyglądała akcja ratunkowa?

Wczoraj (6.08) po godz. 7.00 przy kamienistym molo na północnej plaży Berzdorfer See Andrzej Daszyński dostrzegł ponton odwrócony dnem do góry.

- Przyjeżdżam rano pływać. Kiedy wchodziłem do wody, było chwilę po godz. 7.00. Od razu zobaczyłem ponton, który odwrócony był dnem do góry. W pierwszej chwili nie zwrócił on mojej uwagi na tyle, aby płynąć w jego kierunku- opowiada pływak ze Zgorzelca. - Kiedy dopłynąłem do bojki, miałem płynąć w zupełnie innym kierunku, ale dziwne wydało mi się to, że pomimo silnego wiatru, ponton nie przemieszcza się.

Pan Andrzej postanowił podpłynąć do pontonu i sprawdzić czy wszystko gra. Podpływając coraz bliżej miał złe przeczucia. Zawsze pływa w okularkach- tym razem nie było inaczej. Kiedy zanurkował dostrzegł, że do pontonu przywiązana jest lina. Na jej końcu spoczywał człowiek w przykurczonej pozycji. Miał przywiązany w misterny sposób worek wypełniony piaskiem do stóp. Ręce miał wolne.

- Na głowie miał czołówkę (red. latarkę zakładaną na czoło)- wydaje mi się, że wodną. Nie do biegania, ale do pływania, gdy zapada zmrok- opowiada Andrzej Daszyński. - Wydaje mi się, że człowiek ten miał 30- 35 lat.

Pan Andrzej samodzielnie starał się wyciągnąć topielca wraz z pontonem i ciężkim workiem na brzeg, ale wszystko to razem było zbyt ciężkie. Kilkanaście minut wzywał pomoc w języku niemieckim. W końcu na ratunek ruszył mu młody Holender, który wraz z rodziną nocował blisko wody w campingu. Mężczyzna w pierwszej chwili myślał, że pomocy potrzebuje zgorzelecki ratownik. Kiedy zrozumiał, że pod wodą jest człowiek- wskoczył na ponton i chwytając linę od góry wyciągnął głowę mężczyzny ponad poziom wody.

Przy samym brzegu worek i ponton zaplątały się. Do wody wbiegli inni świadkowie, którzy pomogli wyciągnąć na plażę mężczyznę. Natychmiast wezwane zostały służby- policja i karetka pogotowia. Przyleciał nawet helikopter, który gotowy był przetransportować mężczyznę do odpowiedniego obiektu medycznego. Nie było to jednak potrzebne.

- Był blady. Miał sine usta. Pod wodą był co najmniej kilkadziesiąt minut- komentuje pan Andrzej.

Ratownicy rozpoczęli akcję ratunkową, która nie przyniosła skutku. Stwierdzono zgon. Akcja zakończyła się około godz. 8.00.

Zastanawia jednak relacja Andrzeja Daszyńskiego. Po opisie nie można jednoznacznie stwierdzić czy było to samobójstwo, czy zabójstwo. Mężczyzna miał na sobie piankę do pływania, latarkę na głowie i jednego buta sportowego. Nie był zraniony, poszarpany, podrapany. Worek przywiązany był do nóg w sposób precyzyjny- ręce natomiast były swobodne. Lina, którą połączony był z pontonem, przywiązaną miał w pasie. Na plaży pan Andrzej spostrzegł drugi but. Był w otoczeniu butelek po piwach. Wyglądało tak, jakby te atrybuty zostały wyrzucone przez wodę na brzeg.

Sprawa nie jest jasna. Policja prowadzi dochodzenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgorzelec.naszemiasto.pl Nasze Miasto