Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Urzekające Karkonosze i Góry Izerskie w obiektywie Rafała Kotylaka. Te fotografie zachwycają [ZDJĘCIA]

Justyna Orlik
Justyna Orlik
Rafał Kotylak (zdjęcia na wyłączność)
Rafał Kotylak, jeden z najbardziej rozpoznawalnych fotografów Karkonoszy, mieszka na stałe w niewielkim miasteczku, u stóp samych gór. Piechowice są, jak sam mówi, jego miejscem na ziemi i choć kilka lat zajęło mu poszukiwanie własnej przystani, to dzięki niej może robić zdjęcia Sudetów. Fotografuje szczyty, zachody i wschody słońca, królową w jej zimowej odsłonie, ale i znane wodospady oraz mniej znane szlaki. Zapraszamy was do spotkania z artystą, ale i ciekawym człowiekiem.

Jest jedną z tych osób, która nie musi pracować. Dlaczego? Bo fotografowanie jest jego pasją. Wspomina, że nic tak nie koi jego nerwów, jak wschód słońca w górach. Do plecaka zabiera prowiant i aparat, a problemy zostawia na dole. "Góry pozwalają mi swobodnie oddychać, to moja mała dezercja z dzisiejszego świata, który wciąż wymaga od nas więcej i więcej" - tłumaczy fotograf. Jednocześnie Rafał Kotylak jest w nieustannym ruchu i ciężko go "złapać". Gonią go zlecenia lub bez reszty pochłania wędrowanie. Na wywiad umawialiśmy się kilkukrotnie, ale gdy wreszcie się udało, w jego głosie słychać było tylko spokój.

Skąd wzięło się to wyjątkowe połączenie fotografii z górami?

Od urodzenia jestem związany z tym regionem. Kilka lat przebywałem za granicą, ale zdecydowałam o powrocie do Piechowic. Staram się łączyć kilka pasji: fotografię, wędrówki po górach i miłość do natury. Z tym, że fotografia jest chyba wypadową pozostałych. Między innymi, dlatego powstają zdjęcia Karkonoszy, Gór Izerskich, Rudaw Janowickich, czy Gór Kaczawskich. Żeby dobrze je sfotografować, trzeba poświęcić na to naprawdę dużo czasu. Co roku staram się dołożyć trochę zdjęć, np. Gór Izerskich i nieustannie poszerzam galerię. To głównie zasługa miejsca, w którym mieszkam. Uwielbiam Karkonosze, które są piękne o każdej porze roku i oferują fotografowi nieskończenie wiele możliwości.

Co to znaczy "dobrze sfotografować góry", np. Karkonosze?

Po latach fotografowania krajobrazów często spotykam się z tym, że ktoś szuka zdjęć konkretnego miejsca, obrazującego np. daną porę roku. Okazuje się, że nie mam ich w portfolio. Wiem, że mam olbrzymią bibliotekę, a mimo to nadal są zdjęcia, których mi brakuje. Uważam, że dobrze sfotografować góry, to pokazać je z różnej perspektywy i w wielu odsłonach. Zależy mi na tym, żeby uchwycić coś poza zachodami i wschodami słońca, bo wtedy z pracy robi się sztampa. To dlatego staram się chodzić w góry (również z rodziną) raz w tygodniu lub co najmniej raz na dwa tygodnie. W tym roku wiele fotografuję po czeskiej stronie. Na typowym plenerze fotograficznym zazwyczaj jestem sam, bo potrafię w jednym miejscu utknąć na godzinę, a jak wychodzę ze swoimi dziewczynami, to zazwyczaj jest to środek dnia. Takie zdjęcia często przydają się do przewodników górskich lub map. Fotografie wschodów lub zachodów słońca nie zawsze do czegoś się nadają.

Czy są takie miejsca, których fotografie zachowuje Pan tylko dla siebie? Robi zdjęcia, którymi nie dzieli się ze światem?

Mam takie miejsca, których nie chcę pokazać i nie wiem jak w dzisiejszych czasach rozwiązać ten problem. Napór turystyki jest dość duży, więc pokazując tajemnicze krajobrazy fotograf przykłada dłoń do ich popularyzowania. Z drugiej strony, jeśli ja tego nie pokażę, to pokaże to ktoś inny. Są stare poniemieckie szlaki, które nie leżą na terenie Karkonoskiego Parku Narodowego i w związku z tym, że to droga leśna, jeśli nie ma żadnych zakazów i obostrzeń, można podejść w dość wysokie partie Karkonoszy. Tam robię zdjęcia dla siebie.

Aktualnie woli Pan fotografować Karkonosze czy może nieodkryte jeszcze Góry Izerskie?

Na pewno Karkonosze, bo oferują dużo więcej dla fotografa. Góry Izerskie uwielbiam ze względu na pieszą i rowerową turystykę lub biegówki. W Izerach spędzam bardzo dużo czasu. W tym roku nieco mniej, bo zajmują mnie sprawy domowe, ale w zeszłym roku pół tygodnia wędrowałem w tamtych rejonach. Plenerowo zdecydowanie wybieram Karkonosze, ale je mam już na tyle sfotografowane, że mogę przemieszczać się na boki i odkrywać nowe miejsca, szczególnie po czeskiej stronie.

Nie przeraża Pana ilość ludzi na szlakach w Karkonoszach?

Znam dużo bezludnych szlaków. Potrafię przejść 12 kilometrów i nie spotkać ani jednego człowieka. Około 3 tygodnie temu pojawiła się informacja o najdłuższej kolejce na wyciąg na Śnieżce. W tym samym czasie miałem umówioną sesję fotograficzną na Śnieżnych Stawkach i nie spotkaliśmy tam nikogo. Tylko, że nie szedłem znanym szlakiem. Wybieram miejsca, które są odległe od znanych ośrodków turystycznych. Na tym polega ich przewaga. Nie mam nic przeciwko wyciągom lub kolejkom linowym w wyższe partie gór, bo nie każdy jest je w stanie przejść na nogach i wybiera opcję najwygodniejszą dla siebie. Wspomniane Góry Izerskie nie są już tak dzikie, jak do niedawna. Główna trasa na Orle i Chatkę Górzystów jest zapełniona dość mocno. Wynika to z tego, że ruch turystyczny w ogóle przenosi się trochę z Tatr i Bieszczad w nasze rejony. Pamiętam, jak to wyglądało wcześniej i widzę, jak wygląda dziś. Wielu moich znajomych przyjechało w te rejony dzięki moim zdjęciom. Są zdziwieni, że może tu być tak pięknie.

Braku tłumów w Karkonoszach możemy spodziewać się po czeskiej stronie jest ich wiele. Jeden z najbardziej popularnych szlaków, w porównaniu z polskimi, w ogóle nie jest oblegany. To może 10 procent ruchu turystycznego, jaki spotykamy u nas.

Ma Pan jedno swoje ulubione zdjęcie Gór Izerskich lub Karkonoszy?

Jedno jedyne? Myślę, że mam dwa. Pierwsze to czarno-biała fotografia Śnieżki, a drugie to zdjęcie Śnieżnych Kotłów. To jednak moja subiektywna ocena. Wiem, jak dziś postrzegana jest fotografia i jak niewiele da się z tym zrobić. Żyjemy w świecie kolorów i tak samo odbierane są zdjęcia. To dlatego wschody i zachody słońca cieszą się dużą popularnością. Często widzę, że to z czego ja jestem mega zadowolony, ma się nijak do oczekiwań innych, więc robię zdjęcia pod ludzi, bo z tego żyję. Zdjęcie Śnieżnych Kotłów jest z serii tych, które da się zrobić tylko raz, dlatego jest dla mnie wyjątkowe. W tamtym czasie przechodził fen i wyskoczył z czeskiej strony w formie smug nad górami. To udało mi się uchwycić.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto