Gdy Janina Filcak z Bogatyni ma zrobić większe zakupy, wybiera się do pobliskiego czeskiego Frydlantu. U południowych sąsiadów chleb kosztuje bowiem dwa razy mniej niż u nas (ok. 1,50 zł). Taniej dostaniemy również np. piwo (1,10 zł), keczup (1,70 zł), sok pomarańczowy (2,30zł) i szynkę (1,60 zł za 10 dkg).
Honorata Kvietova z Frydlantu, która sprzedaje pieczywo w markecie Penny, przyznaje, że Polacy coraz częściej u niej kupują. - Chwalą chleb, że tani i dobry - mówi ekspedientka.
- Przy codziennych zakupach każda złotówka się liczy - podkreśla Janina Filcak.
Ożywienie handlowego ruchu na Dolnym Śląsku, w Czechach i Dolnej Saksonii potwierdzają badania Urzędu Statystycznego. Każdy znajdzie coś taniego i atrakcyjnego u sąsiadów.
Na przykład Niemcy kupują w Polsce alkohol wysokoprocentowy, zaś Czesi - paliwo i odzież.
Mieszkanka Frydlantu Żaneta Skolbova przyznaje, że po ubrania jeździ do Zgorzelca, bo dzięki temu sporo oszczędza. Za każdym razem, gdy jedzie do Polski, tankuje auto do pełna, bo u nas benzyna jest tańsza niż w Czechach.
Wbrew pozorom Polacy chętnie wybierają się na zakupy do Görlitz. - Wszystko zależy od kursu euro - zauważa Anna Domańska, mieszkanka Zgorzelca. - Ale biorę pod uwagę też jakość. Kosmetyki i proszki zawsze kupuję u sąsiadów - podkreśla 30-latka.
Niemcy szybko zauważyli napływ polskich klientów i zatrudnili w drogerii przy Demianiplatz ekspedientki mówiące w naszym języku.
W Niemczech opłaca się także kupować wino. Za butelkę litrowego grzańca zapłacimy jedynie jedno euro, czerwone półsłodkie wino dobrej jakości kosztuje 2,5 euro.
Trunki wysokoprocentowe przyciągają do nas Niemców. Jana Hank z Bautzen, gdy tylko ma okazję, kupuje u nas żubrówkę.
Ogromną różnicę w cenie widać w przypadku drobiu. W polskich sklepach jest on kilkakrotnie tańszy niż w niemieckich.
- Często niemieccy klienci kupują po kilka kilogramów udek z kurczaka - potwierdza Małgorzata Jankowska, ekspedientka ze sklepu przy ul. Warszawskiej w Zgorzelcu. U niej płacą 4,49 zł za kilogram, zaś u siebie 2,80 euro, czyli ok. 11 zł.
Maciej Gałęski z Euroregionu Nysa przyznaje, że turystyka handlowa to ważne zjawisko na pograniczu. - To się wzajemnie nakręca, niepotrzebna jest reklama - mówi Gałęski. Przypomina, że podobnie dzieje się przy granicy francusko-niemieckiej. - Tam handel napędza koniunkturę. U nas też tak będzie - ocenia Gałęski.
Jakie towary kupujesz najchętniej za granicą? Co Twoim zdaniem opłaca się przywieźć? Komentuj!
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?