Jak dotąd plony nie były rewelacyjne. Pszenicy ozimej rolnicy zebrali z hektara przeciętnie 4,14 t, jarej 3,35 t. Jeszcze gorzej było z rzepakiem - ozimego, stanowiącego przytłaczającą większość zasiewów rolnicy zebrali przeciętnie zaledwie 1,99 t.
- W tym przypadku zawiniła pogoda - komentuje Kornel Pabiszczak z Izby Rolniczej w Poznaniu. - Już po zimie rzepak był przerzedzony. Gdy zakwitł przyszły przymrozki, na to nałożyła się susza. Kiedy zaczęło padać rzepak był już dojrzały i w przeciwieństwie do innych zbóż na tym nie skorzystał. No, i mamy efekt - podsumowuje.
Czy to oznacza, że olejarnie będą miały problem z surowcem? Może tak być, jeśli okaże się, że rzepakowe plony w innych krajach Unii Europejskiej były równie kiepskie, jak w Polsce.
Czytaj także: Protest rolników pod Urzędem Wojewódzkim w Poznaniu [ZDJĘCIA, WIDEO]
Nieco lepiej, przynajmniej pod względem ilości wygląda sytuacja z pszenicą, żytem, a także mieszankami zbożowymi. Dotychczas plon pszenicy ozimej z hektara wynosi 4,14 t. To tylko niewiele mniej niż średnia krajowa. Jednak powodów do radości nie ma.
- To dane zbierane ze wszystkich gospodarstw - od wielkich, towarowych, po takie, które produkują wyłącznie na własne potrzeby - zwraca uwagę Kornel Pabiszczak. - Jeśli ktoś produkuje na rynek musi mieć wydajność na poziomie 5 t z hektara. Inaczej na dłuższą metę mu się to nie opłaci. W tym roku o taki wynik bardzo trudno. Choć generalnie nie jest źle. Inna sprawa, że w tym roku z zebraniem zbóż na czas mają problem nie tylko małe gospodarstwa, które korzystają z wypożyczanego sprzętu, ale i te największe.
Krótkie okresy, kiedy nie pada nie wystarczają, żeby w terminie zebrać wszystko. Do tego coraz nowocześniejsze maszyny nie pozwalają zbierać zboża, gdy jest zbyt wilgotne. Starsze pozwalały na większą elastyczność.
Wielkopolscy rolnicy podkreślają także, że w tym roku mniejszym problemem niż wysokość plonów może okazać się jakość zbóż. Z powodu opadów deszczu w czasie żniw zboże nie spełnia wszystkich norm stawianych pszenicy konsumpcyjnej. To dla rolników oznacza mniejsze zyski, a dla młynarzy może oznaczać konieczność importowania surowca.
Na razie nic nie wskazuje, żeby miało to w znaczący sposób wpływać na ceny pszenicy konsumpcyjnej, a co za tym idzie wyrobów zbożowych. Chyba że po żniwach okaże się, że zbóż dobrej jakości brakuje nie tylko w Europie, ale i na świecie. Wtedy ceny mogą pójść nieco w górę. To jednak scenariusz mało prawdopodobny. Raczej więc nie musimy się obawiać, że za chleb, mąkę czy makaron jesienią zapłacimy więcej niż dotychczas.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?