Wypiłeś? Możesz stracić auto!

Niedawno w Jeleniej Górze już po raz piąty zatrzymano kierowcę, który wciąż jeździ bez prawa jazdy. Tym razem 43-latek wpadł po anonimowym telefonie. Zaniepokojony przechodzień zawiadomił policję, gdy widział, jak samochód jedzie zygzakiem i wjeżdża na krawężnik. Gdy policjanci przyjechali na miejsce, okazało się, że za kierownicą siedzi pijany ich dobry znajomy. Sąd już czterokrotnie zakazywał mu jazdy, za każdym razem na cztery lub pięć lat. Wszystkie wyroki jeszcze obowiązują. Gdyby nie wpadł teraz, mógłby starać się o odzyskanie prawa jazdy w 2013 r. Wymiar sprawiedliwości w jego przypadku okazał się bezsilny, bo mimo wcześniejszych kar mężczyzna wsiadł do samochodu, mając 2,6 promila.

Podinspektor Edyta Bagrowska z jeleniogórskiej policji przyznaje, że wielu pijących kierowców lekceważy sądowe zakazy. Nie odstraszają ich nawet zaostrzone niedawno przepisy kodeksu karnego. Powtórnie złapani pijani kierowcy mogą trafić do więzienia na 5 lat. Jedynie w szczególnie uzasadnionych przypadkach można im karę warunkowo zawiesić.

Prof. Piotr Kruszyński, karnista i adwokat, uważa, że skoro zagrożenie tak poważnymi konsekwencjami nie jest skuteczne, należy sięgnąć po radykalne środki. - Zabierajmy pijakom samochody, jak to robią w Norwegii. To skuteczne rozwiązanie. Teraz pijacy za kierownicą po prostu sobie kpią z wyroków - tłumaczy mecenas Kruszyński.

Według niego przeszkodą nie są nietypowe sytuacje, gdy np. auto nie jest własnością sprawcy. - Właściciel mógł-by samochód odzyskać. Takie rozwiązania są stosowane w przypadku mienia pochodzącego z przestępstwa - dodaje prof. Kruszyński.

Kruszyński należy do zwolenników dalszego zaostrzenia prawa. Uważa, że skoro nawet perspektywa więzienia nie odstrasza niektórych pijących kierowców, to trzeba im po prostu zabierać samochody.

A Wy co uważacie na temat pijanych kierowców? Czy faktycznie jedyną metodą na nich jest pozbawianie aut? Zapraszamy do dyskusji!