Wyrok na mafię

JELENIA GÓRA/ZGORZELEC Jan M. ps. „Gruby Janek” kierował swoim gangiem nawet wtedy, gdy go aresztowano. Złodzieje o nim pamiętali i odkładali dla niego część zysków z kradzieży samochodów. Wczoraj „Gruby Janek” dostał osiem lat więzienia. Pogrążył go dawny kompan.

Jan M. pochodzi z Lubania, ale rezydował w Zgorzelcu. To w tym mieście w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych uchodził za czołowego przedstawiciela świata przestępczego.
Skazanie Jana M. nie byłoby możliwe bez jego dawnego współpracownika Dariusza Z. To on, kolejny już raz, poszedł na współpracę z prokuraturą i złożył zeznania obciążające oskarżonych.
Po co mu ta bomba?
Na tej podstawie sąd skazał Jana M. na 8 lat więzienia i 9 tysięcy złotych grzywny za kierowanie w latach 1998-2000 „zorganizowaną grupą przestępczą o charakterze zbrojnym”, handel narkotykami wartości 1,2 mln zł oraz zamówienie materiału wybuchowego o wadze 300 gramów.
Jan M. nie przyznawał się do winy i próbował podważyć zeznania Dariusza Z. Jak powiedział jednak sędzia Dariusz Łukaszewski, o wiarygodności zeznań Dariusza Z. świadczyły zeznania innych osób w tej sprawie, a nawet niektórych oskarżonych, którzy przyznali się do popełnienia przestępstw.
Dziewczyna Jana M.
Dzięki Dariuszowi Z. sąd skazał wszystkich 13 oskarżonych w tej sprawie. Każda z tych osób w różnym stopniu była zamieszana w przestępstwa „Grubego Janka” i jego najbliższych współpracowników. Jest wśród nich Kamil P., który pracował jako celnik.
Podwładni „Grubego Janka” słuchali swojego szefa także wtedy, gdy został aresztowany (do innej sprawy karnej) w Poznaniu. W ich kontaktach z „Grubym Jankiem” pośredniczyła dziewczyna Jana M. - Monika B. Wczoraj skazana została na dwa lata więzienia w zawieszeniu na 5 lat.
W areszcie siedzą jeszcze trzy osoby z grupy Jana M. Wczoraj sąd zezwolił wyjść na wolność Julicie F. ze Zgorzelca, która przemycała narkotyki przez granicę polsko-niemiecką.
Wyrok nie jest prawomocny.