MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Z odsieczą ruszył Alosza

Maciej Węgrzyn
Zbiorowy portret mieszkańców Jagniątkowa, najdalszej i najmłodszej dzielnicy Jeleniej Góry, którzy bawili się podczas sobotnich „Muzycznych Karkonoszy”. Fot. M. Oliva Soto
Zbiorowy portret mieszkańców Jagniątkowa, najdalszej i najmłodszej dzielnicy Jeleniej Góry, którzy bawili się podczas sobotnich „Muzycznych Karkonoszy”. Fot. M. Oliva Soto
JELENIA GÓRA Aloszę Awdiejewa zaskoczyliśmy w namiocie. Miał na sobie już muszkę, ale spodni jeszcze nie. - Pomagam szkole? To fajnie - powiedział kompletując garderobę.

JELENIA GÓRA Aloszę Awdiejewa zaskoczyliśmy w namiocie. Miał na sobie już muszkę, ale spodni jeszcze nie. - Pomagam szkole? To fajnie - powiedział kompletując garderobę. Muzyczne Karkonosze zbierały pieniądze na pomoc dla szkoły w Jagniątkowie.

Imprezę wymyślił Józef Gajewski, ojczym i macocha (dobrzy wyjątkowo) placówki jagniątkowskiej. Zrobił co mógł i jeszcze trochę. Pomysł polegał na zebraniu jak największej sumy pieniędzy na polepszenie warunków pracy szkoły. Samej w sobie już pięknej. Ponieważ na dobrą szkołę składają się odczucia nauczycieli i uczniów. Niewiele jest takich, w których jedni i drudzy prześcigają się w komplementowaniu wzajemnym.

Zabawa charytatywna

Zaczął Orfeusz. Poderwał ludzi do tańca. Dziewczyny z zespołu były jednak za ładne, więc większość panów kontemplowała ich urodę, nie bacząc na podrygujące partnerki. Potem na estradę wszedł (wjechał?) Traktor, który dał potańczyć i popalić. Świetna kapela, musi tylko jeszcze poszukać „siebie swego”. Gwoździem programu miał być Alosza Awdiejew. I był. Rosjanie mają taką duszę, która nawet Polakom, braciom w słowiaństwie, nie gra. Wystarczy, że wyszedł, powiedział, że jest dziesięciolatkiem (obywatelstwa polskiego ma tyle), a publiczność go pokochała. A potem śpiewał i żartował. Jego przemiły akcent był tylko małym uzupełnieniem słów i muzyki.
Organizatorom imprezy wielkie brawa. Nie spotkałem nikogo niezadowolonego. A szukałem.

Co ze szkołą?

Losów na loterię sprzedano mnóstwo. Małe qui pro quo zrobiło się, kiedy mała dziewczynka klękała przed radnym Gajewskim, błagając, żeby kupił kupon loteryjny. Kupił, choć w dłoniach dzierżył jeszcze kilkanaście do sprzedaży.
Podczas loterii można było wygrać telewizor, rower górski, radiomagnetofon oraz wiele innych atrakcyjnych gadżetów. Jedna pani, uniesiona atmosferą, oddała swoją wygraną szkole. Czyn miły, godny pochwały i naśladowania. Ja jednak zostałem bez radia. A pani niemal bez męża.

Może się udać

W zabawie uczestniczyli radni, dojechał także prezydent Jeleniej Góry, Józef Kusiak (wcześniej reprezentowała go urocza żona). Włodarz miasta był zadowolony i pełen dobrych chęci. Może więc szkoła nie potrzebuje pieniędzy, a tylko trochę pozytywnego myślenia?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak kupić dobry miód? 7 kroków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto