Wyrok zapadł 9 września 2016 roku. Ryszard P. została skazany na 8 lat więzienia za zabójstwo syna. Zielonogórski sąd okręgowy uznał, że synobójca działał w zamiarze bezpośrednim, o czym świadczyła ilość ciosów zadanych nożem. Skazany przyznał, że przestał uderzać nożem dopiero, kiedy złamał nóż. Sąd zaznaczył, że ciosy były skierowane na korpus, czyli wrażliwe miejsca na ciele człowieka. Dwa trafiły serce.
Obrona nie wniosła apelacji od wyroku. Oskarżyciel uznał, że wyrok jest za niski i wniósł o wymierzenie Ryszardowi P. wyższej kary, 12 lat więzienia. Sąd apelacyjny uznał jednak inaczej. Zdecydował, że nie doszło do morderstwa. W ocenie apelacji zachowanie Ryszarda P. było przekroczeniem obrony koniecznej, ale w stanie dużego wzburzenia. Synobójca ostatecznie wyszedł zza krat.
Prokurator nie zgadza się z decyzją sądu apelacyjnego. – W naszej ocenie wyrok sądu odwoławczego jest niesłuszny. W tej sprawie nie sposób mówić o tym, że oskarżony działał w warunkach obrony koniecznej – zaznacza prokurator Pieniek. Oskarżyciel dokładnie przeanalizował decyzję. – Wygląda na to, że sąd apelacyjny swoje stanowisko oparł tylko na wyjaśnieniach złożonych przez oskarżonego, pomijając inne obiektywne dowody, które wskazują na brak podstaw do przyjęcia działania w ramach obrony koniecznej – tłumaczy prokurator Pieniek. To nie koniec sprawy. – Wystąpimy do Sądu Najwyższego o kasację wyroku – mówi prokurator Pieniek.
– Zamykam oczy i widzę martwego syna. To zostanie ze mną do końca życia
Do tragedii doszło w Sulechowie w lutym 2016 roku, w mieszkaniu kamienicy przy ul. Okrężnej. – Wróciłem do domu z baru i zobaczyłem, że Adam obrzygał wannę – opowiadał przed sądem Ryszard P. Jego syn siedział w pokoju w fotelu. Był mocno pijany. Wulgarnie kazał ojcu się „odpier...ić”. Kiedy Ryszard P. wszedł do pokoju, Adam miał wstać z fotela i z nożem w ręku ruszyć w jego stronę. – Mówił, że zaj...ie mi kosę – opowiadał synobójca. Po chwili ojciec zaatakował. Popchnął pijanego na fotel. Wyrwał synowi nóż z ręki. Nie uciekł jednak z mieszkania, nie wyrzucił noża, nie wezwał policji, tylko wpadł w furię i zaczął nożem zadawać ciosy. Uderzał w klatkę piersiową z taką siłą, że nóż w końcu pękł.
Kiedy jego syn leżał martwy w fotelu, P. poszedł palić papierosy. Zadzwonił na sulechowską policję informując, że jego syn nie żyje. Policjantom nie powiedział, że jest mordercą. Wcześniej umył się w łazience. W sądzie przyznał się do zadania synowi śmiertelnych ciosów. – Broniłem się. Wiedziałem, że albo on, albo ja tam zostanę – mówił Ryszard P. Dopiero w celi zrozumiał, co zrobił. – Lepiej gdybym ja tam został, a tutaj stał Adam – powiedział kilka razy. Zapewnia, że żałuje tego, co zrobił i codziennie o tym myśli. – Zamykam oczy i widzę martwego syna. To zostanie ze mną do końca życia – powiedział Ryszard P.
Zobacz też: Kim są seryjni mordercy?
źródło: Dzień Dobry TVN
Przeczytaj też:Lubuska policja szuka młodych przestępców [ZDJĘCIA]
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?