MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zakłady Chemiczne Wizów złożyły wniosek o upadłość

Bernard Łętowski ,Agnieszka Winiarska,Tomasz Woźni
Krok od bankructwa 220 pracowników straci pracę, jeśli program naprawczy Wizowa nie przekona wierzycieli firmy. Na razie produkcja stoi, a część pracowników nie dostała całych pensji Fabryce odłączono dostawy prądu ...

Krok od bankructwa
220 pracowników straci pracę, jeśli program naprawczy Wizowa nie przekona wierzycieli firmy. Na razie produkcja stoi, a część pracowników nie dostała całych pensji

Fabryce odłączono dostawy prądu i pary technologicznej. Przez pewien czas nie działały również telefony. Kilka tygodni temu były opóźnienia w wypłacie pensji. Teraz niektórzy pracownicy dostali tylko połowę. Produkcja stanęła. Pod groźbą odebrania premii zarząd zakazał pracownikom rozmów o sytuacji zakładu.
– Boimy się o pracę, niektórzy już rozglądają się za inną – mówi jeden z pracowników, ze strachu nie chce ujawniać swojego nazwiska.
Od dłuższego czasu załoga błąka się bez celu po zakładzie, część wysłano na przymusowe urlopy.
Finansowe kłopoty firmy wynikają m.in. z zadłużenia wobec dostawcy pary technologicznej, firmy Polish Energy Partners. Ma ono wynosić 4,2 mln zł. Para jest niezbędna do utrzymania produkcji. To nie jedyny dług. Zarząd zakładu nie chce jednak o tym rozmawiać.
– To nasza wewnętrzna sprawa – tłumaczy prezes zarządu Wizowa, Grzegorz Rebajn. – Od dwóch miesięcy staramy się postawić firmę na nogi – mówi.
Zarząd przygotowuje program naprawczy dla zakładu. Zostanie on zaprezentowany bankom, które wstrzymały finansowanie. Te podejmą decyzję co do jego wiarygodności.
Ponad 95 proc. akcji spółki należy do prywatnych inwestorów. Reszta akcjonariuszy to pracownicy zakładu.

Przepisy o likwidacji powiatowych inspektoratów nadzoru budowlanego miały wejść w życie
1 lipca. Projekt rozporządzenia trafił do kosza, bo upadł rząd Marcinkiewicza, ale inspektorzy nadal nie wiedzą, jaki czeka ich los

Na spotkaniu z wicewojewodą słyszeliśmy, że zmiany będą, ale do końca roku nie mamy czego się obawiać – mówi Janina Dubiel, naczelnik Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Legnicy. – Z tego, co wiem, na Dolnym Śląsku z 30 inspektoratów miało zostać sześć o większym terytorium działania.
– W tej sprawie nie posiadamy żadnej instrukcji oraz nie znane są nam plany ministerstwa – przyznaje Piotr Zdybek, Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego.
Minister tłumaczy
Tymczasem Ministerstwo Budownictwa przygotowało projekt ustawy zmieniającej prawo budowlane. Zamiast 378 powiatowych inspektoratów nadzoru budowlanego ma być około 100 okręgowych.
– Zmiany mają doprowadzić do większej koncentracji środków finansowych, osobowych i rzeczowych oraz większej sprawności i efektywności pracy organów nadzoru budowlanego – wyjaśnia Antoni Leszczak, minister budownictwa, który uważa, że słabość nadzoru na poziomie powiatu dramatycznie obnażyła katastrofa w Katowicach, podczas której zawaliła się hala targowa.
Obawy budowlańców
Wojewoda także nie ma żadnych informacji, czy pomysł będzie realizowany, ale budowlańcy i samorządowcy boją się, że to tylko cisza przed burzą. Związek Powiatów Polskich sprzeciwia się centralizacji inspektoratów nadzoru budowlanego.
– Argumenty rządu, że powodem są pieniądze i porządkowanie administracji, są dla nas śmieszne – mówi Rudolf Borusiewicz, sekretarz generalny ZPP. – To likwidacja filozofii administracji zespolonej i zbliżenia do obywatela.

Brakuje ludzi
W Jeleniej Górze są dwa inspektoraty nadzoru budowlanego: miejski i ziemski. Powstały siedem lat temu. Oba zatrudniają po czterech inspektorów. Do biura ziemskiego rocznie wpływa około 4500 spraw, czyli ponad tysiąc na jednego pracownika. W ciągu roku ponad 180 razy inspektorzy wyjeżdżają w teren.
– Jeżdżę prywatnym samochodem, ale z pewnością nie będę objeżdżał nim kilku powiatów – zarzeka się Jacek Radwan, powiatowy inspektor ziemskiego nadzoru budowlanego w Jeleniej Górze. Podobna sytuacja panuje w miejskim biurze. Cztery etaty nie wystarczają, aby sprostać sprawom administracyjnym i terenowym.
– Kilkanaście razy wnioskowaliśmy do wojewody o zwiększenie liczby pracowników – twierdzi Hanna Jaśkiewicz, miejski inspektor nadzoru budowlanego w Jeleniej Górze. – Są potrzebni, byśmy mieli możliwość załatwienia wszystkiego w terminie. Z pewnością proponowane zmiany odbiłyby się niekorzystnie na klientach inspektoratów.

Boją się opóźnień
– Ludzie narzekają, bo muszą czekać z budową na inspektora, to bardzo opóźnia pracę – denerwuje się Wiesław Andrzejczak, właściciel firmy budowlanej z Bolesławca. – Mam firmę od kilku miesięcy i będę musiał liczyć się ze zwiększeniem kosztów dojazdów, w razie przeniesienia inspektoratu z Bolesławca. Będzie to także problem dla właścicieli firm jeleniogórskich. – Zwiększą się z pewnością kolejki i czas oczekiwania na załatwienie spraw – martwi się Dariusz Buczel, właściciel firmy remontowej w Jeleniej Górze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Mateusz Morawiecki przed komisją śledczą

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto