Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamieszanie pod narciarskimi wyciągami w Karpaczu

RS
Po uruchomieniu nowej kolei linowej przy Białym Jarze wielu narciarzy sądzi, że kupując tam karnet wjadą aż pod Śnieżkę. Tymczasem na położone wyżej wyciągi trzeba mieć oddzielny bilet, bo gospodarzem tras narciarskich powyżej ul. Olimpijskiej jest zupełnie inna firma.

- Większości ludzi udaje się wytłumaczyć, że u nas nie obowiązują karnety z wyciągu przy Białym Jarze. Zdarzają się jednak i tacy, który robią z tego powodu awantury. Uważają że ktoś wprowadził ich w błąd – mówi Waldemar Draheim, dyrektor
Miejskich Kolei Linowych. Jego spółka była zmuszona do ustawienia tablic informujących, że bilety firmy Winterpol nie są honorowane na jej wyciągach. Taka informacja jest też na stronie internetowej firmy.
- Nasi kasjerzy też informują, że karnet obowiązuje tylko na naszym wyciągu – zapewnia Józef Kamiński, prezes spółki Winterpol.

Mimo to nieporozumienia nadal się zdarzają, bo oba ośrodki są położone w pobliżu.

- Dzieli je jedynie ulica. Nie dziwię się, że ludzie się mylą. Przecież w Alpach to normalne, że na wiele wyciągów, nawet różnych właścicieli, obowiązuje jeden karnet. Dziwię się, że tutaj, by nie wprowadzać zamieszania, nie stworzono takiej oferty – uważa Andrzej Kaczmarek, narciarz z Poznania.

Winterpol i Miejska Kolej Linowa dotąd się nie dogadały. Współpraca obu spółek od początku nie była najlepsza. Miejska Kolej Linowa też chciała inwestować w miejscu, gdzie Winterpol postawił swój wyciąg. Dziś emocje związane z pojawieniem się nowego podmiotu nieco opadły.

- Rozmowy przedstawicieli tych dwóch ośrodków wyglądają teraz zupełnie inaczej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Sądzę, że wspólny karnet w końcu powstanie. O zjednoczeniu sił myślą już właściciele mniejszych wyciągów w mieście, którzy chcą ze sobą współpracować w tworzonym stowarzyszeniu – uważa Ryszard Rzepczyński, zastępca burmistrza Karpacza.

Józef Kamiński przedstawiciel Winterpolu jest gotowy, by rozmawiać o wspólnym karnecie. Taką gotowość deklaruje też Ryszard Warecki prezes Miejskich Kolei Linowych. On jednak chciałby, żeby koszty wzięła na siebie konkurencyjna spółka.

Są one nie małe, bo wspólny karnet wymaga jednolitego systemu kasowego w obu ośrodkach. Jego instalacja może kosztować 300 - 400 tys zł.
- Jeśli mamy działać wspólnie powinniśmy solidarnie ponosić koszty. Myślę, że obie firmy skorzystały by na zmianach, a nasi klienci byliby zadowoleni – uważa prezes Kamiński.

Forsuje on pomysł wspólnych karnetów także w Zieleńcu, gdzie Winterpol ma swoje wyciągi. Można tam kupić taki bilet, ale pięć firm, które uczestniczy w porozumieniu, wypaczyło tę ideę. Kładą nacisk na sprzedaż, nadal dostępnych własnych biletów, a wspólny karnet kupuje jeden narciarz na stu. Nie skorzystano też z pomysłu budowy wspólnych kas biletowych. Nikt nie oszczędza, bo każda z firm ma własne.

W Białce Tatrzańskiej koło Zakopanego już kilka lat temu na wspólne karnety dogadały się trzy niezależne firmy (14 wyciągów). W tym roku górale przygotowali kolejną niespodziankę – wspólny karnet "TatrySki", który będzie można wykorzystać Białce Tatrzańskiej, Jurgowie i wyciągach stacji Czorsztyn Ski w Kluszkowcach.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto