Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jelenia Góra: Ruszył proces energetyków (ZDJĘCIA)

Rafał Święcki
Przed sądem w Jeleniej Górze rozpoczął się proces dwóch energetyków z jeleniogórskiego oddziału spółki Tauron Dystrybucja. Prokuratura oskarżyła ich o niedopełnienie obowiązków i nieumyślne spowodowanie śmierci dwóch dziewczynek w Krzeszowie w 2012 roku. Zabił je prąd z zerwanego przewodu energetycznego.

Na ławie oskarżonych zasiedli Leszek B., kierownik wydziału eksploatacji i Paweł K., starszy inżynier do spraw eksploatacji sieci. Energetykom grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia.

Obaj nie przyznają się do winy. W złożonych wyjaśnieniach podkreślają, że stosowali się do firmowych procedur i przepisów. Wg. nich przeglądy linii, należy wykonywać nie rzadziej niż co 5 lat. - Przeglądów dokonuje się bez wchodzenia na słupy, przy działającej sieci. Podlega ona ocenie wizualnej, podczas której nie używa się urządzeń optycznych. Stan linii w grudniu 2009 roku oceniono na dobry, nie wymagający naprawy – wyjaśniał w sądzie Leszek B.

Według biegłych powołanych przez prokuraturę, stan linii energetycznej był zły i uzasadniał wcześniejsze poddanie jej zabiegom modernizacyjnym. - Należało wyprzedzić czas wyczekiwania na zaplanowany przez spółkę termin remontu – mówi prokurator Violetta Niziołek, z prokuratury okręgowej w Jeleniej Górze. Zły stan zerwanego przewodu został potwierdzony przez jednostkę badawczą wyspecjalizowaną w prowadzeniu analiz mechanoskopijnych.

Według biegłych z 7 żył linii, która się samoczynnie zerwała, czynna była tylko jedna. Obaj oskarżeni byli odpowiedzialni za należyte dbanie o stan przewodów.

DALSZY CIĄG NA 2. STRONIE

Przed wypadkiem linia była kontrolowana przez pracowników firmy Tauron Dystrybucja w grudniu 2009 roku.
- Już wtedy wykazywano na zły stan przewodów – dodaje prokurator Niziołek. Energetycy dopiero po wypadku zmodernizowali sieć w Krzeszowie. Nowe przewody są izolowane.

Do tragedii doszło w sierpniu 2012 roku. Ciała dwóch dziewczynek, 13-letniej Kingi i 12-letniej Doroty znaleziono w rzece Zadrna przy ul. Nadrzecznej w Krzeszowie, niedaleko Kamiennej Góry. Jako pierwsi zauważyli je pracownicy jednej z firm budowlanych, którzy przejeżdżali obok rzeki. Dostrzegli ciała unoszące się na wodzie i zawiadomili policję.

Początkowo sądzono, że dzieci utonęły. Szybko wyszło na jaw, że przyczyną śmierci było porażenie prądem z kabla niskiego napięcia. Uszkodzony przewód zwisał ze słupa i leżał w wodzie. Jedna z dziewczynek trzymała go w ręce.
Tomasz Topola rzecznik prasowy spółki Tauron Dystrybucja w województwie dolnośląskim, nie odpowiedział nam na pytanie dlaczego spółka zwlekała z modernizacją linii.

Napisał jedynie - naszym celem jest dokładne wyjaśnienie przyczyn tego wypadku. Dokładamy także wszelkich starań, by zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości.

Stale współpracujemy z prokuraturą i udostępniamy wszelkie dane, które mogą być pomocne w jej pracy. Niezwłocznie po zdarzeniu powołaliśmy komisję, której zadaniem było ustalenie jego przyczyn. Raport z prac komisji przekazaliśmy prokuraturze.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto