Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Napad na jublilera w Karpaczu. Nieświadomy taksówkarz, czy członek bandy z Legnicy?

Rafał Święcki
Napad na jubilera w Karpaczu. Kierowca legnickiej taksówki przyznał się do winy, obciążyli go także współoskarżeni. Dziś twierdzą, że nie brał udziału w skoku na złoto w Karpaczu

Legnicki taksówkarz Jan G. znów stanął przed jeleniogórskim sądem w związku z zarzutem udziału w napadzie ma sklep jubilerski w Karpaczu. To już trzeci proces kierowcy w tej sprawie.
W pierwszej instancji Jan G., razem z innymi uczestnikami napadu, został skazany na karę 2 lat i 11 miesięcy więzienia. Jednak sąd apelacyjny dwukrotnie nakazał ponowne rozpoznanie jego przypadku.

Napad na jubilera w Karpaczu

Według prokuratury Jan G. od początku był zaangażowany w napad. Swoim mercedesem przywiózł z Legnicy do Karpacza trzech napastników, którzy wdarli się do jubilera na ul. Konstytucji 3 Maja. Czekał na nich w samochodzie, a podczas powrotu do Legnicy uczestniczył w podziale zrabowanego złota. Jan G. miał wówczas zatrzymać część łupu.
Tę wersję wydarzeń w śledztwie i podczas pierwszego procesu potwierdzali zeznaniami pozostali uczestnicy napadu. Do winy przyznał się także taksówkarz.
Sprawa skomplikowała się, gdy wszyscy zmienili zdanie. Dziś bandyci, wezwani na proces jako świadkowie, twierdzą, że Jan G. w napadzie nie brał udziału, o niczym nie wiedział i był jedynie wynajętym kierowcą. Wszyscy zeznają, że do odciążających zeznań zmusił ich prokurator.

- Wcześniej obciążyliśmy taksówkarza „po złości” za to, że on nas obciążył swoimi zeznaniami – zeznawał wczoraj Robert K. jeden z uczestników napadu.

Podczas rozprawy obok skazanych bandytów przesłuchiwano także prowadzącego śledztwo prokuratora. Wyjaśnił on, że nie zmuszał nikogo do składania zeznań.

Komplikacji w toczącej się od trzech lat sprawie, nie byłoby, gdyby prokuratura zdobyła inne dowody na udział taksówkarza w napadzie. Opieranie oskarżenia jedynie na zeznaniach bandytów, okazało się błędem.

Do skoku na jubilera doszło jesienią 2012 roku. Bandyci działali w sklepie niezwykle brutalnie. Dotkliwie pobili sprzedawczynię, straszono ją bronią. W sumie napad trwał nieco ponad dwie minuty. Ich łupem bandytów padło 15 palet z najdroższymi wyrobami ze złota, o wartości ponad 457 tys. zł. Mężczyźni uciekli przez okno na zapleczu.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto