Sprawa wyszła na jaw przypadkiem. - Pracownik wykrył w dokumentach, że świadczenia rodzinne zostały przyznane osobom, które nie powinny ich otrzymywać. To spowodowało, że rozpoczęliśmy drobiazgową kontrolę w naszej jednostce – mówi burmistrz Sławomir Maciejczyk.
Okazało się, że takich przypadków jest znacznie więcej, w sumie doliczono się ich około 40. Zatrudniona w ośrodku od 2004 roku Joanna K. tworzyła dokumentację o przyznaniu pieniędzy. Osoby, których danymi posługiwała się urzędniczka, nie miały jednak o niczym pojęcia. Przyznane świadczenia były przekazywane na założone przez nią osobiste konta bankowe. Nieuczciwa pracownica miała ich co najmniej trzy. Ustalono też, że pierwszych wypłat dokonała już w 2006 roku. Były to kwoty o rożnej wysokości i rosły w miarę trwania procederu.
Jak to możliwe, że przez tak długi okres, nikt tego nie wykrył?
Burmistrz Maciejczyk tłumaczy, że w dwumilionowym budżecie, którym co roku dysponuje MOPS w Wojcieszowie, defraudacja pieniędzy nie była odczuwalna. Władze gminy uważają jednak, że zawiódł nadzór nad pracą zatrudnionych tam osób. Burmistrz zamierza wyciągnąć konsekwencje służbowe wobec kierownictwa placówki.
- Będziemy też starali się odzyskać pieniądze. Sprawa trafiła do prokuratury – mówi burmistrz.
Nieuczciwa pracownica przyznała się do winy i została zwolniona z pracy.
- W trakcie wręczania wypowiedzenia wybiegła z biura i więcej jej nie widziałam. Wysłaliśmy dokumenty pocztą – mówi kierownik MOPS Grażyna Kuczyńska.
Ona sama, uważa, że nie można jej zarzucić braku nadzoru.
- Fałszywe dokumenty były bardzo dobrze przygotowane. Przeprowadzane kontrole nie wykryły niczego – tłumaczy kierownik.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?