Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielka Ucieczka: Dramatyczny finał słynnej ucieczki pod Jelenią Górą

Rafał Święcki
Obelisk upamiętniający lotników w Aeroklubie Jeleniogórskim.
Obelisk upamiętniający lotników w Aeroklubie Jeleniogórskim. Rafał Święcki
70 lat temu pod Jelenią Góra gestapo zamordowało czterech alianckich lotników. Na lotnisku w Jeleniej Górze ustawiono obelisk z tablicą upamiętniającą tę tragiczną historię. Zabici lotnicy (wśród nich była dwójka Polaków), byli uczestnikami słynnej ucieczki ze Stalagu Luft III w Żaganiu.

Pod koniec marca 1944 roku uciekło z niego 81 jeńców różnych narodowości, w tym sześciu Polaków.
Historię grupy lotników uciekających podziemnym tunelem z niemieckiego obozu jenieckiego zna chyba każdy miłośnik kina. Na jej podstawie nakręcono „Wielką Ucieczkę” ze Stevem McQueenem i Charlesem Bronsonem. Scenarzyści dowolnie obeszli się jednak z prawdziwą historią. W filmowej wersji ucieczka ze stalagu to pełna brawury, sensacyjna przygoda. Nie było w niej bowiem widowiskowych skoków na motocyklu. Nieprawdziwa jest też finałowa scena rozstrzelania pięćdziesięciu uciekinierów z obozu w jednym miejscu. W rzeczywistości Niemcy zabijali lotników tam, gdzie ich złapali. O losie pięćdziesięciu oficerów zadecydował wówczas osobiście Hitler. Ich śmierć miała być przestrogą dla innych jeńców wojennych.

Szerzej praktycznie nie znany jest karkonoski epizod tych dramatycznych zdarzeń.

- Pierwszych czterech lotników zastrzelono pod Jelenią Górą. Wcześniej siedzieli prawdopodobnie w celach miejscowego gestapo, które miało siedzibę w zachowanym do dziś budynku przy ul. Bankowej. Później przez wiele lat w tym miejscu mieściła się przychodnia - mówi Iwo Łaborewicz, badacz historii Kotliny Jeleniogórskiej i kierownik miejscowego oddziału Archiwum Państwowego.

W jego zbiorach nie zachowały się jednak żadne dokumenty mówiące o egzekucji, bo Niemcy starali się ją utrzymać w tajemnicy.

- W zachowanych egzemplarzach miejscowej gazety, nie znalazłem też żadnych informacji o poszukiwaniach lotników, choć były one prowadzone w całych Niemczech na ogromną skalę – dodaje Iwo Łaborewicz.

Jedyne świadectwo tamtych zdarzeń pochodzi od oficerów, którym udało się przeżyć ucieczkę i zeznań Niemców skazanych po wojnie za udział w mordzie na jeńcach.
W okolice Jeleniej Góry z Żagania dotarło dwunastu spośród 81 uciekinierów z obozu. W góry dojechali koleją 25 marca. Planowali przejść przez Karkonosze do Czechosłowacji. Jednak sito obławy było już bardzo gęste. Zbiegów poszukiwała policja i wojsko.

Pierwszych dwóch lotników zatrzymano tuż po opuszczeniu pociągu we wsi Siedlęcin tuż przed Jelenią Górą. Szczęścia nie miała dwójka Polaków: major Antoni Kiewnarski i porucznik Kazimierz Pawluk. Innej parze: greckiemu porucznik Sotirisowi Skaziklasowi i angielskiemu podporucznikowi Bertramowi Jamesowi dzień później, udało się dotrzeć pieszo do miasta. Pierwotnie planowali przedzierać się do Czechosłowacji lasami. Jednak 20 stopniowy mróz zniechęcił ich do marszu. Wybrali więc kolej. Na dworcu w Jeleniej Górze zatrzymała ich policja. Znaleźli się w celach gestapo, gdzie spotkali wcześniej złapanych kolegów.

Podobny los spotkał Brytyjczyka majora Johna Dodga i kanadyjskiego kapitana Jamesa Wernhama. Wcześniej próbowali kupić bilety do Szklarskiej Poręby na dworcu zachodnim w Jeleniej Górze, jednak tam odmówiono im ich sprzedaży. O dziwo, choć rozpoznano w nich obcokrajowców, nikt ich nie zatrzymał. Oficerowie przeszli przez całe miasto do dworca głównego i tam udało się im kupić miejscówki, ale wpadli podczas kontroli biletów w wagonie.

Jeńców przez kilka dni przesłuchiwano. W tym czasie w urzędnicy hitlerowskiego aparatu terroru tworzyli listę jeńców, którzy mieli ponieść najsurowsze konsekwencje ucieczki. Pierwotnie rozwścieczony Hitler nakazał zabić wszystkich. Jednak dowódca Luftwaffe Hermann Göring przekonał go, że w odwecie alianci mogą rozstrzelać niemieckich lotników znajdujących się w ich niewoli. Ostatecznie ustalono, że zginie pięćdziesięciu w tym sześciu Polaków.

Wielka Ucieczka: Dramatyczny finał pod Jelenią Górą

29 marca z Jeleniej Góry pod dobrze uzbrojona eskortą wywieziono czterech lotników. Powiedziano im, że jadą z powrotem do obozu w Żaganiu. Wśród oficerów był major Antoni Kiewnarski, były adiutant generała Władysława Sikorskiego i nawigator w 305 dywizjonie bombowym. Do niewoli dostał się w sierpniu 1942 roku. Jego towarzyszem był porucznik- nawigator Kazimierz Pawluk także z 305 dywizjonu. Do niewoli trafił pięć miesięcy wcześniej. Drugim samochodem jechali grecki porucznik Sotiris Skaziklas i kanadyjski kapitan James Wernham.
Około godz. 17 na poboczu drogi w Siedlęcinie, kolumna samochodów zatrzymała się. Kierowca jednego z nich otworzył maskę silnika i udawał naprawę rzekomo uszkodzonego motoru. Gestapowcy wyprowadzili jeńców z samochodu. Byli to członkowie specjalnie sformowanego, na rozkaz szefa wrocławskiego gestapo - doktora prawa Wilhelma Scharpwinkela, plutonu egzekucyjnego.

Konwojowani oficerowie byli pewni, że nic im nie grozi. Dotychczas Niemcy w stosunku do lotników z zachodniej Europy, stosowali normy wojennego prawa. Jednak nazwiska tej czwórki znalazły się na w tzw. rozkazie żagańskim (Sagan-Befehl). Gestapowcy zabili ich strzałami z pistoletów. Ciała oficerów przewieziono z powrotem do Jeleniej Góry. Spalono je w cmentarnym krematorium, by w przyszłości uniemożliwić ustalenie faktycznych okoliczności śmierci. Po egzekucji sporządzano protokół stwierdzający, że jeńcy zostali zastrzeleni podczas kolejnej próby ucieczki. Podobne dokumenty spreparowano także po zabójstwach innych uciekinierów.

Z grupy, która z Żagania dotarła w Karkonosze, jedynie kilku jeńcom udało się przejść do Czechosłowacji. Ale i oni nie mieli szczęścia. W Górach Izerskich nocowali w opuszczonych budach pasterskich. Jednak na ślady pozostawione na śniegu, natknął się patrol strzelców górskich, który na nartach szybko dopędził uciekinierów. Wszyscy trafili do więzienia w Libercu. Wkrótce przywieziono tam kolejnych dwóch oficerów między innymi czeskiego kapitana Ivo Tondera. On wraz ze swym towarzyszem maszerował przez trzy dni, aż wycieńczeni wsiedli do pociągu jadącego do Frydlandu. Zatrzymano ich podczas kontroli na granicy.

Libereckie wiezienie żywy opuścił tylko kapitan Tonder. Pozostałych lotników rozstrzelano.
Większość jeńców zostało schwytanych na terenie Dolnego Śląska, dlatego też egzekucji dokonywali na ogół gestapowcy z Wrocławia. 31 marca w Legnicy zabito porucznika Włodzimierza Kolanowskiego, zginęło z nim pięciu oficerów brytyjskich, trzech Kanadyjczyków i Czechosłowak. Sześć dni później we Wrocławiu rozstrzelano poruczników Stanisława Króla i Pawła Tobolskiego oraz sześciu Brytyjczyków i lotnika z RPA. Egzekucje przeprowadzono też w Zgorzelcu, tam zginęło sześciu żołnierzy.

W sumie ucieczka ze Stalagu Luft III udała się jedynie trzem oficerom. Dotarli najpierw do Szczecina. Tam pomogli im, poznani w domu publicznym szwedzcy marynarze. Skandynawowie ukryli ich w komorze łańcuchowej statku. 28 marca dotarli do Szwecji, tam zgłosili się do brytyjskiego konsulatu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto