Jednemu z aktywistów zarzucono kradzież radiostacji pracownikowi ochrony. Członek Greenpeace zabrał ją na szczyt chłodni po szamotaninie z ochroniarzami.
- Rozważamy jeszcze postawienie zarzutu zniszczenia mienia. Osoby, które weszły na teren elektrowni uszkodziły zabezpieczenia, blokujące wejście na chłodnię – mówi aspirant Antonii Owsiak, rzecznik prasowy zgorzeleckiej policji.
Po postawieniu zarzutów ekolodzy zostali zwolnieni.
O akcji Greenpeace na kominie chłodni czytaj tutaj.
Policja nie będzie zajmowała się doniesieniami o pobiciu pracownika ochrony przez ekologów.
- Ten pracownik nie odniósł żadnych obrażeń. Jeśli został popchnięty lub w inny sposób naruszono jego nietykalność cielesną może dochodzić swych praw w oskarżenia prywatnego – dodaje aspirant Owsiak.
Według Katarzyny Guzek, rzeczniczki kampanii Greenpeace Klimat i Energia, podczas akcji nie doszło do użycia przemocy.
- Organizacja Greenpeace od czterdziestu lat światowej działalności przestrzega zasady działania bez przemocy. Ta zasada była przestrzegana również na tej akcji – tłumaczy.
Jej zdaniem nie doszło też do kradzieży radiostacji, którymi posługiwali się pracownicy ochrony.
- Jedna z radiostacji, została omyłkowo podniesiona z ziemi przez jednego z aktywistów i zabrana na chłodnię kominową. Gdy tylko aktywiści zorientowali się o omyłce, jedna z osób biorących udział w akcji poinformowała pracowników ochrony o zaistniałej sytuacji, wykonując telefon do służb opowiedzianych za zabezpieczenie terenu. Nie mamy wiedzy co stało się z drugą radiostacją – dodaje rzeczniczka.
Ten sprzęt utonął w zbiorniku z wodą pod chłodnią kominową.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?