Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W Karkonoszach brakuje ratowników narciarskich

RS
Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe nie będzie wstanie zabezpieczyć stoków narciarskich w Karkonoszach. Naczelnik grupy Olaf Grębowicz tłumaczy, że brakuje mu ludzi, którzy mogliby pracować jako ratownicy narciarscy przy wyciągach.

Gotowość do takiej pracy zgłosiło jedynie siedmiu ratowników – ochotników. Potrzeby są znacznie większe, bo według nowej ustawy ratownicy narciarscy powinni być na każdym stoku.
Stacje narciarskie są zmuszone do własnych służb ratowniczych. Problem w tym, że przeszkolonych pracowników także jest jak na lekarstwo. Szkoleniem ratowników narciarskich miał zająć się GOPR, ale w Karkonoszach nie zorganizowano żadnego kursu.
Bez zabezpieczenia ratowniczego nie będzie można zimą otworzyć legalnie żadnej nartostrady. Tak nakazuje ustawa o bezpieczeństwie w górach, która zaczęła obowiązywać w styczniu tego roku. To ona stworzyła też nową profesję - ratownika narciarskiego. By nim zostać, trzeba zdać egzamin kwalifikacyjny z jazdy na nartach i odbyć trwające 32 godziny szkolenie praktyczne i teoretyczne pod okiem ratowników GOPR oraz kurs pierwszej pomocy. Koszt przeszkolenia jednej osoby to ok. 2600 zł.

Naczelnik Olaf Grębowicz zapewnia, że GOPR był gotowy zorganizować takie szkolenie w kwietniu tego roku.
- Informowaliśmy o nim mejlowo wszystkie większe stacje narciarskie. Kurs się nie odbył, ponieważ nikt się nie zgłosił – tłumaczy Grębowicz.
Zupełnie inaczej mówią o tym przedstawiciele stacji narciarskich, którym zależało na wyszkoleniu pracowników.

- Organizacja kursu w Karkonoszach strasznie opornie szła. Poprosiliśmy o pomoc ratowników z grupy wałbrzyskiej. Oni zorganizowali nam szkolenie w Zieleńcu w ciągu tygodnia, już na końcówce śniegu – mówi Józef Kamiński, prezes spółki Winterpol, która ma krzesełkowy wyciąg w Karpaczu. Przeszkolono tam sześć osób – pięciu pracowników Winterpolu i jednego ratownika dla Miejskiej Kolei Linowej w Karpaczu. Te dwie firmy są gotowe na nadejście zimy. W trudniejszej sytuacji jest spółka Sudety Lift, gospodarz tras w rejonie Szrenicy. Ona nie ma własnych ratowników. Dyrektor ds. technicznych Jan Dębkowski uważa, że pomocy na stokach narciarskich powinien nadal udzielać GOPR.
Zdaniem naczelnika Olafa Grębowicza głównym zadaniem ratowników jest niesienie pomocy w górach, poza nartostradami.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na jeleniagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto