Niewielki dwumiejscowy samolot typu „Zodiak” rozbił się podczas podejścia do lądowania na jeleniogórskie lotnisko. Pilot spłonął we wraku. Do katastrofy doszło kilkaset metrów przed płytą lotniska. Samolot spadł na teren ujęcia wody pitnej w Grabarowie i uderzył w parterowy budynek.
Według ekspertów samolot do chwili zderzenia z ziemią był sprawny. Siedzący za sterami Krzysztof K. był doświadczonym instruktorem-pilotem samolotowym i nie popełnił błędów przy podejściu do lądowania. Powodem wypadku nie mogły być też warunki meteorologiczne, bo tego dnia było bardzo pogodnie. Eksperci uznali za najbardziej prawdopodobną przyczyną utraty kontroli nad lotem samolotu była nagła niedyspozycja psychofizyczna pilota. Stwierdzono, że jeden z leków przyjmowanych przez niego mógł powodować niekorzystne objawy takie jak zawroty głowy, dezorientacja, senność, zmęczenie, agresja itp., szczególnie przy dłuższym jego stosowaniu. Krzysztof K. nie powinien był zasiąść za sterami. Choć miał aktualne badania lotniczo -lekarskie, komisja stwierdziła, że wielokrotnie ukrywał przed lekarzem orzecznikiem rzeczywisty stan swojego zdrowia. Deklarował w ankietach niezgodnie z prawdą, że nie przechodził leczenia szpitalnego i nie przyjmował regularnie leków mogących mieć wpływ na zdolność do wykonywania czynności lotniczych.
Jeden ze znajomych pilota zeznał, że w okresie przed wypadkiem Krzysztof K. sam sobie robił zastrzyki i wspominał mu, że po przyjęciu tego leku w dniu przyjęcia lub na następny dzień źle się czuje. Inny świadek, obserwujący z odległości 300 - 400 m ostatnią fazę lotu samolotu widział jak pilot dwukrotnie otwierał owiewkę kabiny i wychylał głowę. Być może w ten sposób próbował zaczerpnąć powietrza w celu poprawy samopoczucia.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?