Robert Sz. i Marek B. zostali skazani na karę 7 lat więzienia. Adam M. usłyszał wyrok 5 lat pozbawienia wolności. Ponadto skazani mają przekazać pokrzywdzonemu po 3 tys. zł nawiązki i zwrócić mu w sumie 150 zł za skradziony telefon komórkowy. Sąd zakazał im też kontaktów z pokrzywdzonym. Zakaz ma obowiązywać przez 5 lat.
Choć proces został formalnie zakończony, na chwilę przed odczytaniem wyroku, nieoczekiwanie pojawił się wniosek pokrzywdzonego, by sprawę zakończyć w wyniku mediacji. Złożył go obrońca oskarżonych. Ofiara porwania chciała się dogadać ze swymi oprawcami i podnosiła, że oskarżeni przeprosili ją na sali sądowej.
Sędzia Marek Buczek odrzucił ten wniosek, nie wznowił procesu i wydał wyrok.
Jelenia Góra: Wyrok za porwanie
Jest on nieprawomocny. Obrona będzie wnosiła o apelację. Prokurator, który wnioskował dla dwóch oskarżonych o kary 8 lat więzienia i 6 lat dla trzeciego mężczyzny, jest zadowolony z orzeczenia.
- Są to kary w dolnej granicy przewidywanej przez kodeks karny za zbrodnię jaką jest porwanie połączone ze szczególnym udręczeniem – powiedział w uzasadnieniu sędzia Marek Buczek.
Kodeks za to przestępstwo przewiduje karę od 5 do 15 lat więzienia, a w wyjątkowych okolicznościach nawet 25 lat więzienia.
Do dramatycznych zdarzeń doszło w połowie lipca na ul. Tkackiej w Jeleniej Górze. W sąsiedztwie, znajdujących się tam garaży, 36-latek miał spotkać się ze swoim znajomym. Zaraz po przybyciu na miejsce został zaatakowany przez mężczyzn, którzy pobili go pięściami, kopali, a jeden z napastników rozbił na głowie ofiary szklaną butelkę. Następnie zaatakowany mężczyzna otrzymał polecenie zajęcia miejsca w samochodzie.
Porywacze wyjechali nim z Jeleniej Góry w kierunku Lwówka Śląskiego.
39-letni Robert S. nakazał pokrzywdzonemu skontaktowanie się z kimś, kto wypłaci za niego okup. Porywacze zażądali za jego uwolnienie pięciu tysięcy złotych. Porwany powiadomił o swojej sytuacji swoją życiową partnerkę.
36-latka bandyci straszyli w samochodzie nożem. Nakazano mu włożyć głowę pomiędzy kolana i zaciągnąć koszulkę na głowę, tak by nie mógł obserwować dokąd jadą.
Samochód zatrzymał się we wsi Wolbromów w powiecie lwóweckim. Tam, na terenie dawnej cegielni, kazano porwanemu wysiąść i znów go pobito. Następnie bandyci zmusili go, do wskoczenia do głębokiego na 8 metrów otworu po starym cegielnianym kominie. Tam porzucili ofiarę i odjechali.
Policję o porwaniu poinformowała przyjaciółka uprowadzonego. Bandyci grozili także i jej, odebraniem samochodu, który pożyczyła uprowadzonemu mężczyźnie.
- W tym samym dniu sprawcy zostali zatrzymani i wskazali miejsce ukrycia porwanego mężczyzny. Został wydobyty z tego swoistego lochu przy pomocy straży pożarnej – mówi prokurator Marcin Zarówny z Prokuratury Okręgowej.
Wszyscy sprawcy są dobrze znani policji. 39-letni Robert S., a także 33-letni Marek B. to recydywiści, byli w przeszłości wielokrotnie karani sądownie. 34-letni Adam M., również ma wyrok w swym życiorysie. Oskarżeni przebywają obecnie w areszcie. Sąd przedłużył im okres tymczasowego aresztowania do 30 sierpnia 2015 roku.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?